NASZA OCENA: 8/10
W filmie „My, dzieci z dworca ZOO” (1981) niemiecki reżyser Uli Edel pokazał jedno z mrocznych obliczy rewolucji obyczajowej z przełomu lat 60. i 70. XX w.: rozkwit narkomanii. Jego „Baader-Meinhof” odsłania inne niepożądane zjawisko z tamtej epoki: przeradzanie się idealistycznego buntu młodzieży przeciwko wypaczeniom zachodniej demokracji we współczesny terroryzm. Oczywiście, nie przerodziła się weń cała ówczesna kontestacja „dzieci kwiatów”, a jedynie pewne jej lewackie odłamy, odwołujące się do ideologii maoistowskiej.
W Niemczech głośno zrobiło się o Frakcji Czerwonej Armii – grupie utworzonej przez m.in. Andreasa Baadera i dziennikarkę Ulrike Meinhof. Uzasadniony sprzeciw grupy wobec brutalności niemieckiej policji, ukrywaniu nazistowskiej przeszłości funkcjonariuszy państwowych, tendencyjnej prasie, agresji Amerykanów w Wietnamie itp. nabrał ciemnych barw, gdy grupa obrała za metodę walki podkładanie bomb, a w eksplozjach i zamachach zaczęli ginąć niewinni ludzie. I tak to właśnie pokazuje Uli Edel, wykonując przy okazji kawał dobrej roboty filmowej.
Andrzej Bukowiecki
Dramat niemiecko-francusko-czeski 2008, reż. Uli Edel
"Baader-Meinhof". Sprawdź datę emisji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
