"Better Call Saul" sezon 6. [RECENZJA]. Piękne zwieńczenie historii Jimmy'ego i wisienka na torcie w twórczości Vince'a Gilligana

Karol Gawryś
Karol Gawryś
materiały prasowe Netflix
Za nami ostatni odcinek finałowego sezonu "Better Call Saul" - serialu, który pokazał świat "Breaking Bad" w zupełnie nowym wydaniu. Zarówno zakończenie "Saula", jak i reszta 6. sezonu dają fanom twórczości Gilligana kolejne argumenty w dyskusji na temat wyższości "Better Call Saul" nad "Breaking Bad". Czy faktycznie historia Saula Goodmana przewyższą tę Heisenberga?

"Better Call Saul" - Prequel i sequel "Breaking Bad"

Z pewnością nie każdy mógł się spodziewać tego, że po wypuszczeniu ostatniego odcinka "Breaking Bad", uniwersum tego serialu tak się rozrośnie. Wszystko za sprawą prequela, opowiadającego o historii Jimmy'ego McGill'a/Saula Goodmana - jednej z najbardziej charyzmatycznych postaci sagi. Choć początkowo wszystko wskazywało na klasyczny prequel, to okazało się, Vince Gilligan w swoim kolejnym dziele postanowił wprowadzić również sequelowe wątki, przedstawiające wydarzenia mające miejsce już po zakończeniu "Breaking Bad". Jak mu to wyszło?

"Better Call Saul" sezon 6. - RECENZJA

Szósty, a zarazem ostatni sezon "Better Call Saul" dobiegł już końca. Wyjaśnienie znalazły praktycznie wszystkie najistotniejsze wątki dla całej produkcji, w tym ten najważniejszy - dotyczący relacji Jimmy'ego i Kim. W 6. sezonie "Saula" każdy kolejny odcinek przedstawiał wydarzenia mające miejsce zarówno przed, jak i po wydarzeniach z "Breaking Bad". Choć na pierwszy rzut oka taka formuła serialu mogłaby się wydawać nieco chaotyczna, to w przypadku "Better Call Saul" zdaje ona egzamin, a 6. sezon jest idealnie dopracowaną klamrą, która to wszystko spina w spójną i logiczną całość.

Choć obecność czarno-białych scen w "Saulu", przedstawiających wydarzenia po śmierci Waltera White'a nie była niczym niezwykłym, to w przypadku 6. sezonu nabrały one zupełnie innego wymiaru. Z kilkominutowych wstawek przerodziły się one praktycznie w pełne odcinki. Choć początkowo widz może poczuć się nieswojo w związku z tak drastyczną zmianą, to oko dość szybko się przyzwyczaja - spora w tym zasługa fabuły i genialnych ujęć, na których nie sposób nie zauważyć fenomenalnej gry światłem i cieniem.

Nie sposób nie wspomnieć również o niespodziance jaką Vince Gilligan sprawił fanom "Breaking Bad" w 6. sezonie "Saula". Rzecz jasna chodzi o obecność Jesse'go i Waltera w drugiej połowie sezonu. Choć pojawiają się oni epizodycznie, to stanowią miłe urozmaicenie dla fabuły "Better Call Saul", a także pełnią dość istotną funkcję. To właśnie dzięki nim, 6. sezon jak żaden inny stanowi wyjątkowe spoiwo pomiędzy wydarzeniami z "Breaking Bad", a tymi, które miały miejsce w "Saulu". Mimo iż niektórzy widzowie mogą odnieść wrażenie, że zarówno Jesse jak i Walter sprawiają wrażenie przyćmionych i mniej wyrazistych (w porównaniu z "Breaking Bad"), to należy pamiętać, że stanowią oni tutaj jedynie dodatek (choć istotny) dla fabuły "Saula".

Na słowa uznania niezmiennie zasługuje fenomenalny Bob Odenkirk, który po raz kolejny udowodnił, że postać Saula Goodmana jest dla niego wprost stworzona. Jest on prawdziwym mistrzem potrafiącym pokazać prawdziwą, odrażającą naturę Saula, by po kilku sekundach raczyć widzów jej humorystyczną i wzbudzającą sympatię wersją. Praktycznie do końca serialu nie można było być pewnym, co tak naprawdę chodzi mu po głowie i co zamierza zrobić.

Better Call Saul" finał. Jak się kończy serial "Zadzwoń do Saula", który jest spin-offem "Breaking Bad"?

Jeśli chodzi o finał całej opowieści, to jest to istna wisienka na torcie, jeśli chodzi o twórczość Vince'a Gilligana. Był on jednocześnie do bólu przewidywalny, co zaskakujący. Nie da się tu nie wspomnieć o ostatniej "spowiedzi" Saula w sądzie, która była nie tylko świetnym zwieńczeniem jego losów, ale także ukazała spektrum przemian, jakie zaszły w nim od pierwszego odcinka.

Złapanemu przez wymiar sprawiedliwości Saulowi, w swoim stylu początkowo udaje się zbić grożący mu wyrok z dożywocia na raptem 7,5 roku więzienia. Choć praktycznie do samego końca nic na to nie wskazywało, to finalnie decyduje się on w sądzie przyznać do wszelkich zarzucanych mu win. Doskonale było tutaj widać, że w Saulu pozostała cząstka Jimmy'ego, która nie myśli wyłącznie o własnym interesie. Jimmy'ego, który nawet nie tyle chce odpokutować za własne winy, co odzyskać zaufanie Kim, która jak nikt inny tolerowała zachowania Saula, a która przez niego tyle wycierpiała.

Czy warto obejrzeć "Better Call Saul"?

To pytanie wydaje się retoryczne. Zwłaszcza dla fanów "Breaking Bad" i "Better Call Saul". Co prawda wybredniejsi widzowie mogliby się przyczepić do niezbyt dynamicznej pracy kamery, czy zbytniego rozwarstwienia wątków prawniczego i kartelowego. Nie zmienia to jednak faktu, że 6. sezon "Better Call Saul" jest dziełem absolutnie wyjątkowym. Świetnie rozwinięte i zakończone wątki postaci, przepiękne zdjęcia i przywiązanie do detali, a także niesłychana spójność, pomimo wielokrotnego rozwarstwienia fabuły - czyli wszystko to, co najlepsze miał do zaoferowania w swoim uniwersum Vince Gilligan. Aż chce się czekać na jego kolejny serial, które miejmy nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.

Ocena: 9/10
Karol Gawryś
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn