NASZA OCENA: 6/10
Gdyby ktoś zorganizował wybory miss wśród płatnych zabójczyń, grana przez Zoe Saldanę Cataleya Restrepo pewnie założyłaby na głowę koronę. W przypadku braku takowej propozycji ogranicza się do zakładania tłumika i ładunków wybuchowych.
Dla kogo będzie film, którego scenariusz napisał Luc Besson, wyjaśniają już pierwsze sceny w dalekiej Kolumbii. Oto banda zbirów zabija mafijną rodzinę Restrepo. Nie udaje im się dorwać małej Cataleyi, która zręczności mogłaby uczyć wszystkich yamakasi świata. Widok małej dziewczynki śmigającej po dachach, sadzącej kilkumetrowe susy i wywodzącej w pole zaprawionych w bojach bandziorów jest testem dla widza: jeśli to kupi, to znaczy, że będzie się świetnie bawił, jeśli załamie ręce nad niewątpliwą głupotą i brakiem logiki tych scen, niech sięgnie po jakiegoś innego Bessona (na przykład po „Wielki błękit”). A dalsza akcja? Wiadomo: dziewczynka dorasta, ćwiczy się (pod opieką wuja, na którego zlecenie pozbawia kogoś co pewien czas żywota) w strzelaniu i laniu precyzyjnym, żyjąc i dysząc zemstą.
Olivier Megaton nie ukrywa, że zrobił ten film tylko po to, by miłośnicy naparzanek mogli się chwilę nieźle bawić, a także podziwiać powaby Zoe Saldany, której oglądanie (nawet dla przedstawicielek tej samej płci) jest dużą przyjemnością. Aktorka zresztą faktycznie jest nie tylko piękna, jako się już na początku rzekło, ale obdarzona wdziękiem, talentem i dysponująca małpią sprawnością, ma spore szanse wypłynąć na szersze wody. Postać granej przez nią Cataleyi ma notabene ciekawe korzenie. Trudno oprzeć się bowiem wrażeniu, że to latynoska wersja Matyldy z „Leona zawodowca” i gdyby w tamtym filmie pozwolono dorosnąć małej Francuzce, być może oglądalibyśmy podobny wycinek jej dorosłości. „Colombiana” niewiele też odbiega od „Leona…”, jeśli chodzi o warsztat: montaż jest znakomity, zdjęcia ciekawe, dynamiczna akcja toczy się od początku w lawinowym tempie, jest dramatycznie, chwilami zabawnie, wybuchowo, akcyjnie, a czasem nawet odrobinkę pieprznie. I choć sam scenariusz nie oferuje niczego specjalnie nowego, finał znają wszyscy siedzący w temacie, a postacie są równie skomplikowane co bohaterowie gier komputerowych, to „Colombianę” ogląda się dobrze jako czystą, niezobowiązującą, ale całkiem niezłą rozrywkę.
Beata Cielecka
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
