NASZA OCENA: 8/10
W Polsce nazwa koło gospodyń kojarzy się z grupką starowinek, które gdzieś po domach dziergają ozdobne serwetki lub śpiewają przy darciu pierza. Jednak w Angli podobne organizacje działają niezwykle prężnie na rzecz rozwoju miejscowości i jej okolicy: organizują zabawy, festyny, różnego rodzaju akcje dobroczynne i konkursy. Jedno z takich kół – Women’s Institute z Yorkshire – postanawia, jak co roku wydać kalendarz. Ale tym razem kalendarz ma być inny: zamiast zwyczajowych widoczków, czy kompozycji z warzyw, na zdjęciach ma się pojawić 12 członkiń Women’s Institute. I to tak, jak je stworzyła natura – czyli nago! Pomysł kontrowersyjny, bo panie są już w wieku, hm, balzakowskim i takie też mają figury. Jednak zdjęcia są zrobione ze smakiem, a kalendarz okazuje się gigantycznym sukcesem – nie tylko w Yorkshire, ale w całej Anglii. Odważne panie stają się gwiazdami.
Ta histioria wydarzyła się naprawdę i zainspirowała angielskich filmowców do nakręcenia „Dziewczyn z kalendarza”. Niektórzy okrzyknęli tę komedię damską wersją „Goło i wesoło” (bezrobotni panowie zakładają zespół striptizerski), ale więcej tu raczej swobodnego, lekko anarchizującego klimatu rodem z „Joint venture” Nigela Cole’a, również reżysera „Dziewczyn…”. A świetne kreacje Helen Mirren i Julie Walters w rolach głównych dodają tej produkcji smaku. Bez wątpienia doskonała propozycja na wieczór. A przy okazji przyczynek do rozmyślań, co by się stało, gdyby taki pomysł przyszedł do głowy Polkom. Nie, chyba by nie przyszedł…
Komedia USA 2003, reż. Nigel Cole
Piotr Radecki
"Dziewczyny z kalendarza". Sprawdź datę emisji w telewizji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
