"Dzikość serca". Dzieło Davida Lyncha, które cały czas budzi kontrowersje... [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Kiedy w 1990 roku na festiwalu w Cannes ogłoszono, że Złotą Palmę otrzyma „Dzikość serca” Davida Lyncha, połowa sali zareagowała owacją na stojąco, druga – buczeniem, tupaniem i gwizdami. Ten film nie pozostawia nikogo obojętnym – przez jednych jest znienawidzony, przez innych uwielbiany.

NASZA OCENA: 10/10

To historia zakochanych w sobie do szaleństwa Luli (Laura Dern) i Sailora (Nicolas Cage). On odsiaduje wyrok za morderstwo, ona na niego wiernie czeka. Kiedy w końcu wychodzi z więzienia, wsiadają w samochód i jadą do Kalifornii. Uciekają przed nienawidzącą Sailora matką Luli, Mariettą (Diana Ladd, matka Laury Dern), która wysyła za nimi mordercę, by zabił ukochanego córki.

Lynch plecie swoją opowieść z cytatów, odwołań i nawiązań. Mamy więc klasyczny film drogi, dwójkę zakochanych w sobie outsiderów i sprzymierzoną przeciw nim koalicję zła. Jednak – jak to w amerykańskim kinie – wszystko kończy się dobrze, a w finale natchniony przez Dobrą Wróżkę (dziwnie przypominającą meksykańską Matkę Boską) Sailor śpiewa ukochanej cukierkowe „Love Me Tender” Presleya. Z kolei imię Luli, nawiązuje do rock’n’rollowego klasyka „Be-Bop-a-Lula”.

Kiedyś rozmawiając o „Dzikości serca” z jej przeciwnikiem, usłyszałem opinię, że to film „bezwstydny”. To sformułowanie, w zamyśle oskarżające i ostatecznie miażdżące, ku zaskoczeniu mojego interlokutora uznałem (i nadal uznaję) za komplement znakomicie oddający nastrój filmu. Bo jego bohaterowie są całkowicie bezwstydni w uczuciach, manifestując je bez żadnego zażenowania. Najlepszym przykładem jest słynna wypowiedź Sailora o wężowej kurtce: „To symbol mojej indywidualności i wiary w wolność osobistą”. Takie deklaracje składa się rzadko i mają one w sobie coś z bezwstydnego ekshibicjonizmu. Równie szczera i emocjonalna jest Marietta, matka Luli – najpierw pożądając Sailora, a potem, odrzucona, nienawidząc go.

Zgadzam się także, że film jest „jarmarczny” i „kiczowaty”. To kolejne zarzuty, które według mnie są komplementami. Lynch, stosując tę poetykę, sięga do źródeł kina, które od początku istnienia było właśnie sztuką jarmarczną i kiczowatą przez prostotę i dosłowność przekazu. Przypomnę tylko, że takiej sztuce oddawał cześć Tornatore w „Cinema Paradiso”, Bogdanovich w „Nickelodeonie” czy Tarrantino i Rodriguez w dwuczęściowym „Grindhouse”.

Piotr Radecki

Dramat USA 1990, reż. David Lynch

"Dzikość serca". Sprawdź datę emisji w telewizji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

Kultura i rozrywka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Tego się Jana nie spodziewała. Tak ją Manuel zaskoczy!

Tego się Jana nie spodziewała. Tak ją Manuel zaskoczy!

Największy koszmar Duygu spełnia się na jej oczach! Yagmur tryumfuje

Największy koszmar Duygu spełnia się na jej oczach! Yagmur tryumfuje

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn