NASZA OCENA: 6/10
Clay, szef podupadającej firmy rodzinnej, chce urządzić firmowa imprezę gwiazdkową zwaną popularnie „śledzikiem”, czemu sprzeciwia się jego siostra, Carol, zasiadająca w zarządzie. Organizowana w pełnej konspiracji impreza podczas której Clay miał nadzieję zdobyć nowego partnera w interesach, szybko wymyka się spod kontroli, tym bardziej że pojawia się na niej połowa miasta, mafia i… Carol.
„Firmowa gwiazdka” to, niestety, film jednego wieczoru, konia z rzędem temu, kto będzie cokolwiek pamiętał z filmu parę dni po jego obejrzeniu. Nie ma w tym obrazie niczego zaskakującego: wiadomo jak się potoczy, wiadomo jak się skończy, wiadomo jacy będą bohaterowie, a nawet to czym nas zaskoczą. Takie dążenie do przeciętności wpisywało się raczej w założenie twórców, którzy bynajmniej nie marzyli o Oscarze tylko o wyprodukowaniu typowej komedii z paroma gwiazdkami, na której oni sami będą się dobrze bawić. Okazji do tej ostatniej jest sporo, bo jak na komedię o imprezie przystało owa wymyka się spod kontroli i rządzi się własnymi prawami. Mamy więc polewkę z totalnie ubzdryngolonych, skłonnych do destrukcji gości, którzy na co dzień są grzecznymi urzędasami, w tu puszczają im jakiekolwiek hamulce. I doprawdy trudno tylko powiedzieć, które ich Ja jest prawdziwsze. Wszechobecna demolka, zabawa po pachy, morze wódy i dragów, fekaliowo-erotyczne dowcipy, zbiorowa orgia w pewnym momencie zaczynają nużyć, więc dodano wątek kryminalny który wyskakuje jak sroce spod ogona, w związku z czym i wiarygodności w nim nie ma za grosz. Dosyć zaskakujące w tym całym melanżu jest tylko to, w jaki sposób poszczególne osoby (czytaj sztywniaki) zostają wprzęgnięte w zabawę. Najlepiej z obsady wypadła grająca zasadniczą HR-ówkę, Kate McKinnon i w porównaniu z innymi jej postać przechodzi jakąś ewolucję. Plus za pomysł z dzieckiem „uziemionym” w biurze dzięki tabletowi (co mam nadzieję miało być ironią).
Beata Cielecka
"Firmowa gwiazdka" w tv - sprawdź datę emisji.
Wróć do programu tv
