NASZA OCENA: 7/10
Podział „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci” na dwie części budził kontrowersje, a studio oskarżono o chęć powiększenia (podwojenia) zysków. Oczywiście jest w tym pewnie wiele prawdy, ale sprawa wygląda tak, że to, co zobaczyliśmy w dwójce, nie mogłoby zostać okrojone – tutaj wszystko jest na swoim miejscu, takie, jak ma być. Z nudnawej momentami jedynki można by wyciąć to i owo, ale połączenie obu części zaowocowałoby długaśnym filmidłem z mało atrakcyjnym początkiem (i takąż częścią środka). W sumie więc decyzja o podziale była trafna. A finał jest na tyle dobrym zwieńczeniem serii, że o poprzedniej części można przestać dyskutować.
Na ekranie oglądamy finał batalii sił sprzymierzonych z lordem Voldemortem z Harrym i jego przyjaciółmi, atak na Hogwart, poszukiwanie ostatnich horkruksów zawierających części duszy Voldemorta (ostatni znajdzie się w dość zaskakującym miejscu…). Wszystko to pokazano w epickim stylu, z mnóstwem znakomitych efektów, nie szczędząc dramatycznych rozstrzygnięć i wyborów moralnych. Udało się zamknąć poszczególne wątki, wyjaśnić niemal wszystkie tajemnice, a całość domknąć ładnymi obrazkami, które – jeśli zgodzi się J.K. Rowling – mogą zaowocować kontynuacją serii lub… stać się początkiem dla nowej opowieści o nowicjuszach w Hogwarcie. Możemy tylko zgadywać że być może tym razem główną bohaterem będzie postać kobieca, bo to w postaci Hermiony Granger Rowling zawarła najwięcej autobiograficznych wątków i o jej obsadzenie bała się najbardziej.
Jeśli chodzi o anegdotki z planu to warto zdradzić, że zwłaszcza podczas kręcenia ostatniej części poważnym problemem były… tajemnicze zaginięcia różdżek. Otóż każdy aktor-czarodziej miał swoją, o konkretnym numerze, ale ponieważ każdy chciał mieć pamiątkę z planu, różdżki w tajemniczy sposób znikały w czeluściach toreb. W końcu trzeba było uciec się do niewypuszczania ludzi na zewnątrz, póki zguby się nie znajdą.
Harry’ego Pottera będzie brakowało zarówno fanom serii jak i jej największym wrogom...
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
