NASZA OCENA: 4/5
Według wszelkich obliczeń zbuntowany sputnik ma wejść w atmosferę nad gęsto zaludnionym obszarem Ziemi. Sytuacja wydaje się tylko trochę niebezpieczna - już wcześniej coś takiego się zdarzało. Jednak dopiero teraz Rosjanie ujawniają ściśle skrywaną tajemnicę: to był satelita bojowy wyposażony w broń nuklearną. Jego wejście w atmosferę grozi eksplozją, skażeniem atmosfery, a w konsekwencji - globalną katastrofą. I proszą Amerykanów o natychmiastową pomoc. Tym bardziej, że elektronika, która teraz zawiodła w rosyjskim satelicie, została wykonana wg wykradzionych amerykańskich pomysłów. Pojawia się jednak podstawowy problem: jak można pomóc, skoro nikt już nie zna się na obsłudze i naprawie tak archaicznych obwodów? I wtedy w NASA przypominają sobie o czwórce pilotów, którzy pod koniec lat 50. należeli do pierwszego programu kosmicznego, ale z nich zrezygnowano, na rzecz... małpy. Teraz co prawda wszyscy mają około siedemdziesiątki, jednak wciąż marzą o locie w kosmos i - co najważniejsze - znają się na tej przeklętej przedpotopowej elektronice. Ale czy podołają temu wyzwaniu?
"Kosmiczni kowboje" należą do lżejszej części dorobku Clinta Eastwooda, który film wyprodukował, wyreżyserował i zagrał w nim główną rolę. I przy okazji dowodzą, że ten wysoki, mrukliwy facet przez lata będący hollywoodzką ikoną twardziela ma do siebie i sobie podobnych duży dystans. Udało mu się dobrać ekranowych partnerów równie twardych jak on sam: Tommy Lee Jones, Donald Sutherland i James Garner. Gdzie można znaleźć lepszą ekipę? A po premierze Rosjanie złożyli oficjalny protest, oburzeni przedstawieniem ich kosmonauty jako zapijaczonego degenerata.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
