"Labirynt kłamstw". Młody adwokat ujawnia prawdę o obozie Auschwitz [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
„Labirynt kłamstw” przedstawia losy młodego adwokata Johanna Radmanna, który przypadkowo zajął się sprawą oprawcy z Auschwitz. W miarę śledztwa mężczyzna poznaje przerażającą prawdę o obozie zagłady i postanawia ją upublicznić.

NASZA OCENA: 7/10

Jest rok 1958, Niemcy podniosły się już z wojennych zniszczeń, najbardziej winni zostali ukarani, a przeciętnego obywatela niespecjalnie interesują zbrodnie wojenne, o których czasem ktoś wspomina. Młody idealistycznie patrzący na świat adwokat Johann Radmann trochę z przypadku zajmuje się sprawą byłego strażnika z Auschwitz, obecnie pracującego jakby nigdy nic w szkole. W trakcie prywatnego śledztwa i kolejnych rozmów z tymi, którzy przeżyli wyłania się obraz zbrodni popełnianych na niespotykaną skalę. Prowadzona przez Radmanna sprawa dzieli jednak jego kolegów i społeczeństwo – większość z nich uważa adwokata za zdrajcę lub przynajmniej kogoś niepotrzebnie rozdrapującego stare rany.

Tak naprawdę nie istniał żaden Johann Radmann, to postać stworzona tylko i wyłącznie na potrzeby kinowej fikcji (widać potrzebny był młody przystojny idealista – takich publiczność polubi i „kupi”). Podobne śledztwo prowadziło dwóch adwokatów, Joachim Kugler i Georg Friedrich Vogel. Autentyczną postacią – i szkoda, że to nie o nim jest film – był natomiast Fritz Bauer, na ekranie mentor i zwierzchnik Radmanna, w rzeczywistości zaciekły tropiciel nazistowskich zbrodni, jeden z tych, którzy pomogli Mossadowi w odnalezieniu i schwytaniu Adolfa Eichmanna. Same zaś procesy i rozmowy ujawniające ogrom nazistowskich zbrodni, reakcje publiczne, nastroje w powojennych Niemczech oddano w „Labiryncie kłamstw” jak najbardziej wiernie i w miarę realistycznie. To przerażający zapis wszechobecnej zmowy milczenia, manipulowania faktami, zrzucania winy na innych, wypierania zbrodni z ogólnonarodowej świadomości. Jednocześnie film pokazuje, że był to mechanizm obronny – kraj chciał się rozwijać, zapomnieć o przeszłości, a grzechy ciążyły, przeszkadzały, kłuły w oczy, dotyczyły najbliższych, sąsiadów, wpływowych osób. Jest w filmie napięcie, jest dramatyzm, jest i porcja romantyzmu, jest nawet niemal sensacyjny wątek pogoni za doktorem Mengele – ogląda się to dobrze, temat jest ważny, zmuszający do dyskusji i przemyśleń na temat honoru (lub jego braku) narodu, grzechów przekazywanych z pokolenia na pokolenie i odpowiedzialności zbiorowej.

Beata Cielecka

"Labirynt kłamstw" w tv - sprawdź datę emisji.

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

Kultura i rozrywka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
rozczarowana
Potrzebny był "aryjski" bohater, że to sami Niemcy rozprawiają się ze swoją historią, a nie prokurator żydowskiego pochodzenia? Bo sami Niemcy nigdy w historii ze swoimi zbrodniami się nie rozprawili? Kat Powstania Warszawskiego pełnił funkcję burmistrza na wyspie Sylt, ale w Niemczech prokuratora pochodzenia polskiego nigdy nie było?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marieta Żukowska debiutuje z mężem na salonach! Jej ukochany to nie byle kto

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Marta Nawrocka też jest fanką tatuaży. Jak wypada na tle wytatuowanego męża?

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn