Maciej Damięcki nie żyje. Kim był ojciec Mateusza i Matyldy Damięckich? Publikujemy archiwalne zdjęcia

W piątek 17 listopada 2023 r. Matylda Damięcka na swoim instagramowym profilu opublikowała łamiący serce wpis informując o śmierci jej ojca, Macieja Damięckiego. Grafikę z wizerunkiem ojca jest okraszona tylko dwoma słowami: Pa tatku.

Maciej Damięcki był polskim aktorem filmowym i teatralnym. Po ukończeniu w 1966 roku studiów na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie zaczął regularnie grywać. W latach 1966–1984 i 1985–1996 był aktorem Teatru Dramatycznego w Warszawie. W trakcie swojej kariery wystąpił w kilkudziesięciu filmach, serialach i spektaklach. Udzielił także swojego głosu dziesiątkom postaci.

Pochodził ze znanej rodziny aktorskiej, wywodzącej się z drobnej szlachty herbu Dąbrowa. Sam był synem aktorów - Ireny Górskiej-Damięckiej i Dobiesława Damięckiego - oraz miał młodszego brata, również aktora, Damiana Damięckiego. Panowie często byli uznawani za bliźniaków. Maciej Damięcki doczekał się dwójki dzieci, które poszły jego śladami - Mateusza Damięckiego i Matyldy Damięckiej. Ich matką była jego druga żona, Joanna. Pierwszą żoną zmarłego była aktorka Anita Dymszówna, córka aktora Adolfa Dymszy.

Aktor mierzył się także dwukrotnie z nowotworem. Niedługo po debiucie - zaliczył go w wieku zaledwie 12 lat! - karierę na kilka lat wstrzymała wstrząsająca diagnoza lekarska. Wykryto u niego bowiem raka tarczycy na wczesnym etapie. Zawdzięcza to ekipie realizującej w 1957 r. ekranizację powieści „Król Maciuś I”. - Miałem grać Felka. Umowa była już podpisana i ktoś z produkcji zauważył, że zamiast dołka mam górkę na szyi. Skierowano mnie do lekarza i okazało się, że to nowotwór, do tego złośliwy. Natychmiast wysłano mnie do Szwecji na operację. Gdyby nie to, że produkcja filmu pomogła w wyjeździe, pewnie już bym nie żył. W Polsce medycyna nie była jeszcze na takim poziomie, a moich rodziców nie byłoby stać na wysłanie mnie na leczenie za granicę. Dlatego często powtarzam, że aktorstwo uratowało mi życie - przytacza jego słowa dla Plejady serwis Pudelek.

Udało mu się go pokonać, a także z czasem zostać mężem i ojcem. Wówczas kolejny raz usłyszał słowo rak. Tym razem wykryto raka prostaty. Ratunek zawdzięczał żonie, która zmusiła go, by poszedł na badania. - Stwierdziłem, że jak już jednego raka pokonałem, to i z drugim sobie poradzę. A wszystko to dzięki mojej żonie. Czułem się dobrze, miałem pewne problemy, ale myślałem, że to po prostu takie niezręczności dojrzałego wieku. Ale żona kazała mi pójść do lekarza. Więc poszedłem. Okazało się, że mam raka, ale na szczęście w takim stadium, że bez większych problemów lekarze sobie z nim poradzili - wyznał w cytowanej rozmowie.

Damięcki miał za sobą także niechlubną współpracę, która po latach była mu wytykana. Przez 16 lat był bowiem agentem SB. Wszystko zaczęło się nocą z 30 na 31 marca 1973 roku, kiedy to do późna bawił się wtedy w eleganckiej restauracji Budapeszt w centrum stolicy. Zabawa była na tyle szampańska, że postanowił odwieźć towarzystwo do domu. Patrol milicji zatrzymał jego trabanta i szybko ustalił, że kierujący był pod wpływem alkoholu. Opis zatrzymania niedługo potem trafił na biurka oficerów Służby Bezpieczeństwa, będąc dla bezpieki gratką samą w sobie. Mundurowi znaleźli haka na wziętego artystę i zmusili do współpracy, nadając mu kryptonim Bliźniak.

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje.

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl