NASZA OCENA: 7/10
Pierre Michel dostaje w 1975 roku skierowanie do wydziału antynarkotykowego. Ambitny sędzia ma zająć się rozpracowywaniem marsylskiego gangstera Zampy, który szmugluje narkotyki do USA i jak do tej pory jest dla stróżów prawa nieuchwytny. Inna sprawa, że wielu sowicie opłaca, aby przymknęli oko na jego wyczyny… Michel, znający z autopsji problem uzależnienia (co prawda od hazardu), rozpoczyna bezpardonową walkę z bezlitosnym, choć i mającym swój kodeks przemytnikiem.
To w pewnym sensie dopełnienie „Francuskiego łącznika” Friedkina. A może raczej jego rewers – oglądamy to, co dzieje się we Francji, zanim narkotyki trafią do USA. Pierre Michel i Gaetan Zampa to postacie autentyczne, a ich rywalizację cała Francja śledziła z wypiekami na ustach przez… niemal dekadę. Byli ludźmi swojej epoki, lat 70., potem ich czas się skończył, nie przystawali już do nowej rzeczywistości.
„Marsylski łącznik” to mocne kino gangsterskie, ale z dramatycznym sznytem. Bardzo mocno wyeksponowano tutaj portrety psychologiczne obu głównych bohaterów (film trwa ponad dwie godziny, więc nie trzeba było gnać na łeb, na szyję), ale i ich życie rodzinne. Akcja toczy się stosunkowo wolno, ale nigdy nie pozwala nam się nudzić – co pewien czas następuje mocny akcent, zaskakujący dynamizmem i brutalnością (przy okazji można się dopatrzeć wielu nawiązań do klasycznych westernów). Film znakomicie się ogląda także ze względu na wytrawne aktorstwo – adwokata zagrał Jean Dujardin, zaś jego przeciwnika Gilles Lellouche – oraz niezwykle drobiazgowe odtworzenie realiów epoki (film zdobył zresztą nominacje do Cezarów za najlepsze kostiumy i najlepszy montaż). To może niespecjalnie oryginalne, ale bardzo rzetelnie nakręcone kino „w starym stylu”, bez montażowych wariacji i natłoku efektów, które oferuje jednak naprawdę solidną rozrywkę.
Beata Cielecka
"Marsylski łącznik" w tv - sprawdź datę emisji.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
