MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Marvel's Inhumans". Serial, który mógłby nie powstać [RECENZJA+ZWIASTUN]

Marvel przyzwyczaił swoich widzów do tego, że ich produkcje – tak filmowe jak i serialowe, nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Aż do teraz. "Marvel's Inhumans" już w momencie produkcji spotkał się z ogromną krytyką, a premiera w kinach Imax tylko potwierdziła obawy wszystkich. Ten serial jest zły – pisali recenzenci i niewiele się pomylili...

Czytaj o zagranicznych serialach na Telemagazyn.pl!

O produkcjach Marvela z reguły mówiło się w samych superlatywach. Nawet najsłabsze produkcje, takie jak choćby "Ant-Man", "Iron Fist" czy "Agentka Carter", zyskiwały wierne grono fanów, a recenzenci doceniali te historie nawet jeśli nie równały się z innymi produkcjami. W przypadku "Marvel's Inhumans" tak już nie jest. Rasa posiadająca niezwykłe zdolności, a która miała odgrywać znaczącą rolę w całym uniwersum Marvela, została wprowadzona w możliwie najgorszy sposób.

Serial opowiada o rasie Inhumans ukrywającej się w mieście Attilan znajdującym się na księżycu. Rządzi nim rodzina królewska, na czele której stoi Black Bolt. Jego brat Maximus, jeden z nielicznych z rasy Inhumans, który po przejściu przez proces terragenezy nie zyskał wyjątkowych mocy. Ci zresztą, którzy ich nie otrzymali, trafiają do pracy w kopalni. Maximusowi nie podoba się ten stan rzeczy, a ponadto od dawna uznaje ludzkość za zagrożenie próbując przekonać swojego brata do przejęcia władzy nad planetą Ziemia. Dochodzi więc do wojskowego buntu, którym na czele którego staje właśnie Maximus.

ZWIASTUN SERIALU "MARVEL'S INHUMAN"

Od początku widzimy, że historia rozpisana przez twórców jest zrobiona bardzo słabo. Nie przekonuje w niej nic, ani motywacja Maximusa, ani Black Bolta. Ot ma się wrażenie, że fabuła została wymyślona na siłę tylko po to, aby jakoś rozpocząć wprowadzanie kolejnych ważnych postaci z komiksowego uniwersum Marvela. Ma się wrażenie, że wszystko dzieje się na siłę i brak w tym jakichkolwiek emocji. Co więcej, sztucznie wygląda nie tylko fabuła, ale też miejsce, w jakim żyją Inhumans oraz również aktorzy. Może drobny wyjątek stanowi grający Maximusa Iwan Rheon, ale daleko mu do kreacji, jaką stworzył w serialu Gra o tron. Ponadto fani komiksu od razu przyczepią się tego, że Black Bolt (Anson Mount), ma niewiele wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Medusa (Serinda Swan) przypomina słynne zabawki – trolle, którym dzieci mogły układać włosy jak chciały. Karnak (Ken Leung) nie ma ani charyzmy, ani nie wzbudza jakiegoś szczególnego szacunku, a Gorgon (Eme Ikuwakor) przypomina bardziej rozwydrzonego wojownika niż szefa królewskiej gwardii. Jest jeszcze Crystal, która bardziej przypomina rozwydrzoną nastolatkę, niż superbohaterkę. Całości nie ratuje Lockjaw który owszem, jest uroczy jak Groot ze Strażników Galaktyki, ale to za mało, by wzbudzić sympatię widza.

Problemem jest też inna rzecz – brak jakiegokolwiek związku z kinowym uniwersum, jak i serialowym. Zwłaszcza w tej ostatniej kwestii można było zrobić naprawdę wiele tym bardziej, że serial Agenci TARCZY opiera się mocno na wątku właśnie Inhumans. Tu więc aż prosiło się, aby te dwa seriale ze sobą w jakiś sposób zespoić, by serialowe uniwersum wreszcie zaczęło się ze sobą mocniej zazębiać niż. Można to było przecież zrobić w najprostszy z możliwych sposobów umieszczając całą akcję np. w Waszyngtonie, gdzie TARCZA musiałaby zareagować. Nie zrobiono tego wybierając na miejsce akcji – nie wiedzieć czemu – Hawaje. Otrzymujemy więc historię, która kompletnie nie pasuje do stworzonego przez Marvela filmowego uniwersum, która nie trzyma w napięciu i pozbawiona jest jakiegokolwiek klimatu. Można wręcz nawet zarzucić twórcom, że do tematu podeszli kompletnie nieprzygotowani, jakby im zupełnie zwisało to, co powstanie.

"Marvel's Inhumans" rozczarowuje pod każdym względem i będzie zapewne pierwszą produkcją z Domu Pomysłów, która zasłużenie zostanie skasowana już po pierwszych paru odcinkach. Bo też oglądanie tego, to dla widza czysty masochizm.

NASZA OCENA 1/10

Premiery seriali październik 2017

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Joanna
Mi się bardzo ten serial podoba, obejrzałam wszystkie odcinki. Szkoda ze nie będzie kolejnego sezonu :(
X
Xyz
Co wy chcecie ja kocham ten serial 10/10
S
SKa
Obejrzałem wszystkie 8 odcinków i nie powiem, że nie bo czekałem co tydzień na nowe odcinki, nie wiem skąd aż taki hejt nie każdemu musi się taki motyw podobać. Moja ocena 7/10
F
Freeman
Od kiedy niesprawiedliwe traktowanie ludzi miasta Attilan - kastowość nie jest wystarczająco przekonującym motywem do wzniecenia buntu przeciwko bratu, który zdaje się, że pomimo przypadkowego zabójstwa rodziców zdobywa wszystko - żonę, tron, itd.? Gdzie w tym wszystkim Maximus, którego pewnie od owej mutacji we mgle TerraGenesis wszyscy traktowali jak wyrzutka? Nie dziwi mnie, że niewiele osób zaczaiło o co w tym chodzi. Wymaga to albo nieprawdopodobnej empatii, by wczuć się w uczucia drugiej osoby albo wyobraźni. Żyjemy w społeczeństwie tak zdeprawowanym, że za dopracowanych bohaterów uważa się Ramseya Boltona z Gry o Tron. Co w Ramseyu było interesującego? Dla mnie nic - obok tej kreacji przeszedłem tak samo obojętnie jak wobec całej Gry o Tron - serial zdaje się podzielać tą samą atmosferę depresji, którą przesiąknięte są całe Wyspy Brytyjskie (w szczególności Anglia). Nie muszę być w lokacjach tam przedstawianych , bo oglądając je na ekranie już wiem, że to wszystko cuchnie. Nic w tym serialu mnie nie zachwyciło. Lokacje mogły być bardziej zróżnicowane, a klimat nie tak sennie depresyjny. Miasto Quarth mogło być bardziej kolorowe niczym wybudowane wokół jakiejś oazy na pustyni, a nie być marnym skupiskiem kramów, inne lokacje ukazane ciekawiej, smoki mogły być lepiej stworzone, podobnie charakteryzacja, zdjęcia, efekty i cała fabuła, która od pierwszego odcinka wydaje się być sklejonym na siłę ciągnącym się w nieskończoność, sennym dialogiem. Co to ma być? Gdzie czyny? Gdzie akcja? Historia nie opiera się na dialogach i rozmowach, do historii przechodzą czyny, które ją tworzą. Nie ma miejsca w historii dla gaduł, może poza wyobrażeniami nastoletnich dziewczątek. Nie pamięta się o tych którzy gdakali o wszystkim i o niczym bez przerwy (nawet filozofowie nie odzywali się bez potrzeby i cenili ciszę, podczas której kontemplując obserwowali świat i tworzyli swoje opinie, teorie, itd.). Żaden prawdziwy facet podczas wędrówki przez mroźne pustkowia (jak w ostatnich odcinkach sezonu 7 Gry o Tron) nie trzepie ozorem, bo może złapać zapalenie płuc, co doprowadzi do jego zgonu. Nie ma takiej opcji by grupa zahartowanych w boju mężczyzn ględziła bez potrzeby o ich przeznaczeniu, wspomnieniach, itd. w ciężkim mrozie, idąc nie wiadomo gdzie (wiedział to tylko Ogar, bo zobaczył to w palenisku? - ten argument raczej nie przekonałby pozostałych aż do momentu, gdy sami by tam doszli i zobaczyli na własne oczy). Jedyną przekonującą osobą w tej całej hałastrze był Ogar i sir Jorah - najmniej gadania, więcej marszruty i prawdziwie męskiego hartu ducha, nie dziewczęcego ględzenia o pamiątkach po zmarłych, przeznaczeniu, przyszłości, postrzeganiu świata, sensie życia, kobietach i co to oni z nimi zrobią. Gdyby nie teksty Ogara - w ogóle bym nie wziął tego na poważnie. Podobnie jak nie wziąłbym całego serialu, gdyby nie Tyrion. Peter Dinklage to najlepszy aktor w całej tej niedoróbce serialowej, wszyscy inni może poza Tywinem Charlesa Dance'a wypadli słabo, żeby nie powiedzieć żenująco. Żadna kobieca kreacja nie wybiła się na ponadprzeciętność. Żadna. Wracając do serialu - nie zgodzę się, że postacie grane przez Ansona Mounta , Serindę Swan, Isabelle Cornish, Kena Leunga i Eme Ikuwakora nie mają nic wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Miłość Medusy i Black Bolta jest przedstawiona w uderzająco prawdziwy sposób. W komiksie można było przeczytać, że Medusalin I Blackagon byli niejako bratnimi duszami - soulmates z angielskiego. Nie wyobrażam sobie jak można ukazać to bardziej wiarygodnie niż przez przyłożenie komunikatora do własnego serca przez Blackagona w odpowiedzi na prośbę Medusalin o danie jej znaku, czy żyje. Nie okazuję uczuć byle komu (na pewno nie każdemu), ale ta scena nawet mnie uderzyła prostotą i genialnym ukazaniem miłości 2 niebanalnych bohaterów. Podoba mi się gra mimiką Ansona Mounta, kupuję jego styl chodzenia (sam mam 203 cm wzrostu - on ma 180 cm), podoba mi się język migowy, jego gra razem z Serindą. Isabelle Cornish gra młodszą siostrę Medusy - Crystal i również mi pasuje, owszem nie jest to idealny komiksowy pierwowzór, ale i tak ją kupuję w tej roli. Jej Crystal jest cu[wulgaryzm] dziewczęca, szczera w okazywaniu uczuć, zabawna w towarzystwie Lockjawa i trochę buntownicza - dla mnie ok, podobnie jak inni bohaterowie, może z wyjątkiem Maximusa. Ogólnie serial mi się podoba - nie będę odgrywał obrażonej nastolatki albo nastolatka, który nie dorósł do życia w rzeczywistości, bo pozostał w sferze koksowych wyobrażeń o tych bohaterach. Blackagona uważał za skrzyżowanie małomównego Batmana z mocami Supermana, a na bohaterki patrzył przez pryzmat tego jak je widział - w obcisłych kombinezonach, z więcej niż obfitymi biustami, w kozakach na szpilkach i przerażająco chude. Nieważne dl niego co mówiły, albo robiły, ale to jak wyglądały. Wolę postrzegać Medusę jako kobietę oddaną swemu wyjątkowemu mężczyźnie tak samo jak on jej i niezależną, silną, swobodnie wyrażającą własne zdania. A pomysł na postawienie członków Royal Family w sytuacji, gdy są rozdzieleni i muszą się odnaleźć, a do tego są pozbawieni swoich mocy (jak Medusa po zgoleniu jej włosów przez Maximusa albo Karnak - po upadku ze skarpy, gdy zaczął błądzić) dla mnie jest genialny. Dzięki temu można spróbować niejako odbudować bohaterów na nowo i pokazać ich walkę o odzyskanie tego co utracili oraz jak z tej sytuacji wyszli jeszcze bardziej wzmocnieni i zjednoczeni. Serial nie jest taki zły jak większość sugeruje. Dla mnie jest na pewno lepszy niż Agents of Shield, gdzie nowsze odcinki kolejnych sezonów wyglądały tak samo słabo jak kiedyś serial Superman z lat 90. Dla mnie przynajmniej 6/10 biorąc pod uwagę mały budżet produkcji. Szkoda, że nie powstał film pełnometrażowy z lepszym scenariuszem, reżyserem, ale z tymi samymi aktorami i większym budżetem. Wolałbym zobaczyć w kinie Inhumans w superprodukcji niż Justice League DC Comics, gdzie aż roi się od słabych efektów specjalnych i zapowiada się tak samo drętwa fabuła jak w Batman vs Superman albo nawet jeszcze gorzej, biorąc pod uwagę zwiastuny. By the way - miasto Attilan nie wygląda sztucznie jeżeli weźmie się pod uwagę moce Blackagona albo zagrożenie ze strony Kree. To miasto to forteca, stąd betonowe ściany, mury i sufity - mają jednocześnie chronić przed zagrożeniem zewnętrznym (np. Kree) i wewnętrznym (Blackagon). Oczywiście można powiedzieć, że Blackagon i tak by sobie z tym poradził, ale zwracając uwagę na żyjących w Attilan zwykłych ludzi bez supermocy, których może być tam więcej niż samych Inhumans nie dziwi mnie, że chcieli oni mieć przynajmniej złudzenie ochrony.
s
sakinom11
Jest lepiej niż wszyscy mówili. Obejrzę resztę odcinków. Moja ocena (jak na razie) to 4/10.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn