NASZA OCENA: 6/10
Coraz wybredniejszego widza filmów akcji coraz trudniej czymś zaskoczyć. Ale od razu uspakajamy: w „Mechaniku: konfrontacji” to się udało. Choreografia walk to majstersztyk, w którym wykorzystuje się wszelakie narzędzia i rekwizyty jako broń, a robione jest to z pomysłem i ma świetne tempo. Perełka są sceny zleconych zabójstw, tych które Bishop wykonać musi tak, by wyglądały na wypadki, finezyjnie wykonane jeśli można tak rzec wspomniawszy chociażby o spektakularnym wysadzeniu wiszącego na drapaczu chmur basenu. To, co wyprawia Bishop zapiera dech w piersiach nie tylko cierpiącemu na agorafobię. Oczywiście, że to mamy do czynienia z lekkim naciąganiem fabuły ot choć nadużycie czasowe: samo robienie szkiców miejsca akcji przez Bishopa zabrałoby mu trzy razy więcej czasu niż ma to przewidziane w fabule, ale to już doprawdy nieistotny szczegół. Wybaczamy to tym bardziej, że Statham gra Bishopa z nieustającym wdziękiem i charyzmą, która zwłaszcza kobietom bardzo przypada do gustu. Na wysokości zadania stanął lekko przerysowujący swego bohatera Tommy Lee Jones, za to czarny charakter Crain jest mocno papierowy.
Niestety, „Mechanik: konfrontacja” przekonał mnie również, że Jessica Alba jest aktorką którą i tak za wysoko ceniłam. Jako Gina prezentuje się poniżej średniej. Po postaci, która jest byłą agentkę, weteranką wojny w Afganistanie, oczekiwałabym przynajmniej porządnej znajomości samoobrony, tymczasem Gina w jej wykonaniu jest bezwolną owieczką o wiecznie zdumionym spojrzeniu. Podsumowując „Mechanik: konfrontacja” to film nieco gorszy od pierwszej części, w której więcej było fabularnej intrygi i tajemnicy, ale nadal warto poświęcić mu wieczór.
Beata Cielecka
"Mechanik: konfrontacja" w tv - sprawdź datę emisji.
Wróć do programu tv
