Daria Trafankowska zmarła, gdy wreszcie znalazła prawdziwą miłość
Aktorka była córką prezenterki telewizyjnej i na planie filmowym znalazła się już w wieku 3 lat. Debiutowała zaś, gdy miała ich sześć, w dokumencie "O dziatkach niejadkach". Po studiach w łódzkiej filmówce zagrała bardzo wiele ról, ale żadna nie przysporzyła jej ani wielkiej popularności, ani pieniędzy. Z pracy w teatrze - nawet Narodowym i Powszechnym - trudno się było utrzymać po rozwodzie z mężem, reżyserem Waldemarem Dzikim, wychowując samotnie dziecko, syna Wita.
Bywało, że nie miałam na chleb i idąc ulicą, modliłam się o to, by znaleźć choć 10 zł - wspominała Daria Trafankowska.
Ta sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy zaproponowano jej rolę siostry oddziałowej Danuty Dębskiej-Tretter w serialu "Na dobre i na złe". To wtedy dopiero odbiła się od finansowego dna i mogła spłacić zaciągnięte pożyczki. Publiczność ją pokochała. Rola pielęgniarki była jakby dla niej stworzona. Jej wrodzony optymizm i dobroć stapiały się z odtwarzaną postacią.
Także w sferze uczuciowej zaczęło się jej w końcu powodzić. Waldemar Dziki związał się z Małgorzatą Foremniak - doktor Zofią Stankiewicz-Burską z "Na dobre i na złe" - a Daria Trafankowska z realizatorem wizji, Janem. Już po kilku godzinach rozmowy oboje czuli, że przydarzyło się im coś niezwykle ważnego, a po kilku miesiącach byli razem. Aktorka mówiła, że to mężczyzna, jakich już nie ma na świecie i zaczęła planować ślub.
I właśnie wtedy, kiedy wreszcie odniosła sukces, była finansowo zabezpieczona i w końcu szczęśliwie zakochana, usłyszała straszliwą diagnozę lekarską. Okazało się, że ma raka trzustki (zmarła na niego także m.in. Anna Przybylska), jeden z najgroźniejszych nowotworów, bo skąpoobjawowy... Nawet w austriackiej klinice nie dano Darii Trafankowskiej żadnych szans.
Umieram, ale kocham i jestem kochana - powiedziała w swoim ostatnim wywiadzie.
