NASZA OCENA: 3/5
Większość poniosła klęskę, część była solidnymi produkcjami na dobrym poziomie ("Jerry Maguire", 1996; "Męska gra", 1999, "Niepokonany Seabiscuit", 2003). Ale naprawdę wybitnych dzieł na przestrzeni lat powstało niewiele ("Samotność długodystansowca",1962; "Le Mans", 1971; "Rocky", 1976; "Wściekły byk" 1980; "Rydwany ognia", 1981; "Za wszelką cenę", 2004; "Zapaśnik", 2008).
"Nazywał się Bagger Vance" trafił do środkowej kategorii. To utrzymana w nostalgicznym tonie historia Rannulpha Junuha. Znakomicie zapowiadającą się karierę golfisty, mistrza Savannah, przerywa pierwsza wojna światowa. Rannulph wraca z frontu jako złamany człowiek: zaczyna pić, odsuwa się od ludzi, popada w emocjonalne odrętwienie. Po 12 latach dostaje jeszcze jedną szansę - ma zagrać w lokalnym turnieju, ale jego przeciwnikami będą aktualni mistrzowie kraju. Wydaje się, że jest skazany na klęskę. Wtedy pojawia się czarnoskóry caddy (człowiek noszący kije i piłki za golfistą) - Bagger Vance. Jego rady pozornie odnoszą się do gry, ale tak naprawdę dotyczą życia Rannulpha…
Reżyserem filmu jest Robert Redford, w rolach głównych występują Matt Damon i Will Smith, a piękna Charlize Theron w tym wypadku robi za ozdobę produkcji. Mimo takiej obsady i chwilami zręcznych dialogów, największym atutem "Nazywał się Bagger Vance" są zdjęcia - doskonale oddające piękno południa Ameryki.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
