NASZA OCENA: 8/10
Gdybym nie wiedziała, kto jest reżyserem „Niebezpiecznej metody”, po projekcji na pewno nie wpadłabym na to, że jest nim jeden z najbardziej kontrowersyjnych twórców w historii kina, uwielbiający niegdyś szokować wizjoner David Cronenberg. Film jest bowiem raczej letni, brak w nim nadmiernych emocji (i tylko częściowo ten brak rozgrzeszają próby pokazania spętanych normami społecznymi bohaterów), wizjonerstwa, szokujących scen w dawnym stylu reżysera „Muchy” i „Nagiego lunchu” (no chyba że kogoś zgorszy scena, w której doktor daje klapsy pacjentce, na jej życzenie oczywiście)…
A zapowiadała się smakowita uczta: oto bowiem mamy historię przyjaźni i zerwania tejże między samym Zygmuntem Freudem a Karolem Gustawem Jungiem. Przyczyną wzajemnych animozji staje się piękna pacjentka obydwu, Rosjanka Sabina Spielrein (to postać autentyczna). Sabina z czasem staje się kochanką Junga (ostatnio stwierdzono, że ich związek najprawdopodobniej był jedynie platoniczny), który w dużej mierze dzięki niej odkrywa, jak wielką siłę ma nasza seksualność, jak determinuje nasze zachowania i życie. Freud z przemyśleniami kolegi na temat popędu się nie zgadza, ma inny pomysł na kurację pacjentek, ponadto zazdrości mu kochanki i stara się ją zmanipulować. Odczuwa też bardzo ludzką i bardzo niską zazdrość o to, że jego młodszy kolega tak dobrze się ożenił, że nie potrzebuje troszczyć się o pieniądze, co jemu samemu spędza sen z powiek. A Jung z kolei musi się sporo nagimnastykować, by jak najdłużej zatrzymać i żonę, i kochankę (utrzymując z nią intymne relacje, naraża się także na zwolnienie z kliniki Burgholzli)…
Jeśli chodzi o scenografię, kostiumy, charakteryzację, oprawę muzyczną, jest to dzieło wybitne. Jeśli chodzi o aktorstwo, poza wyjątkowo nadekspresyjną Keirą Knightley (Sabina), także jest zdecydowanie powyżej przeciętnej – na uwagę zasługuje zwłaszcza Viggo Mortensen w roli nieodgadnionego manipulanta Freuda (nominacja do Złotego Globu dla najlepszego aktora drugoplanowego; początkowo we Freuda miał się wcielić Christoph Waltz lub Christian Bale).
Film jest opowiedziany nieco staroświecko, bez szalonego tempa, bez ekstrawagancji, która w tym miejscu byłaby może i mile widziana i do której nazwiska bohaterów, jak i samego reżysera, jednak by zobowiązywały.
Beata Cielecka
"Niebezpieczna metoda". Sprawdź datę emisji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
