"Obserwator", czyli Keanu Reeves jako czarny charakter [RECENZJA]

14 lipca 2015, 6:46

Agent FBI Joel Campbell podąża tropem nieuchwytnego mordercy. Gdy zbrodniarz morduje jego narzeczoną, załamany mężczyzna porzuca służbę i przenosi się do innego miasta. Szaleniec rusza w ślad za nim.

NASZA OCENA: 6/10

Joel Campbell (James Spader), agent FBI ścigający seryjnych morderców, ma już dość swojej roboty. Jest wypalony, ma depresję, nękają go migreny. Rzuca więc robotę i wyjeżdża do Chicago. Wkrótce miastem wstrząsa seria krwawych morderstw. Campbell domyśla się, że dopadł go złowrogi cień przeszłości: zbrodnie popełnił psychopatyczny zabójca, David Allen Griffin (Keanu Reeves), którego wcześniej bezskutecznie próbował dopaść. Teraz znowu rozpoczyna tę samą grę…

Jeden z nielicznych filmów, w których Keanu Reeves gra złego. Sam aktor nie przepada za „Obserwatorem”, twierdząc, że do wystąpienia w nim został… zmuszony. Podobno podpis pod kontraktem sfałszował przyjaciel aktora, a on sam nie chciał wikłać się w długi proces z producentem.

Piotr Radecki

Film sensacyjny USA 2000, reż. Joe Charbanic