"Ostatni władca wiatru". Deszcz Złotych Malin dla ukochanego dziecka Hollywoodu [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
"Ostatni władca wiatru"media-press.tv
"Ostatni władca wiatru"media-press.tv
To kinowa wersja popularnego serialu animowanego dla najmłodszych. Zaplanowana (niestety) jako pierwsza część trylogii.

NASZA OCENA: 4/10

M. Night Shyamalan, jeszcze do niedawna ukochane dziecko Hollywoodu, reżyser, który zaskakiwał oryginalnymi pomysłami i odświeżył gatunek zwany w USA mystery, nakręcił swój najgorszy obraz…

Słuchając dialogów padających z ekranu, ma się wrażenie, że napisały je losowo wybrane dzieci. A, jak wiadomo, dzieci bywają bardzo okrutne (w tym wypadku i dla krytyków, i dla rówieśników)… Żenujące paplanie o metafizyce, wyjaśnianie jakichś przedziwnych zawiłości z przeszłości, najbanalniejsze odzywki czarnych charakterów – to wszystko pojawia się w „Ostatnim władcy wiatru” w nadmiarze.

Akcja tego kuriozum rozgrywa się w świecie, który zamieszkują cztery rasy reprezentujące cztery żywioły: Ognia (wyglądem przypominają Hindusów), Ziemi (Indianie), Wody (Eskimosi) oraz Wiatru (coś w rodzaju tybetańskich mnichów). Zły władca Ognia rozpętuje wojnę, chcąc przejąć kontrolę nad światem. Zakończyć konflikt i pokonać tyrana może tylko Aang, potomek Awatarów (film początkowo miał nosić tytuł „Awatar: Legenda Aanga”, ale James Cameron ubiegł Shyamalana), który potrafi kontrolować wszystkie żywioły. W jego misji wspiera go rzecz jasna grupka dzieciaków różnych ras (wszystkie je grają, o dziwo, biali aktorzy).

Film kosztował 150 milionów dolarów (w USA się nie zwrócił, jednak licząc wpływy w skali globalnej – jak najbardziej), ale tylko w kilku scenach może zaimponować efektami. Nawet nimi jednak trudno się cieszyć: jest tak nudny, że szybko tracimy zainteresowanie kolejnymi fajerwerkami i walkami. Do tego dochodzą wyjątkowo papierowi bohaterowie, z których odrobinkę inicjatywy i oryginalności przejawia tylko książę Zuko grany przez Deva Patela („Slumdog. Milioner z ulicy”). Wielkie rozczarowanie. Nic dziwnego, że obraz Shyamalana rozbił bank ze Złotymi Malinami.

Beata Cielecka

"Ostatni władca wiatru". Sprawdź datę emisji w telewizji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zołza
Co za okropnie napisana recenzja. Jakby osoba, która ja stworzyła, miała tylko pięć minut.1. To nie jest serial dla najmłodszych. Kategoria wiekowa to ok. 7/8 - 100 lat. 2. Aang nie jest potomkiem tylko kolejnym wcieleniem awatara.Ale zgodzę się w jednym - film jest okropny. Serial oferował - dynamicznych bohaterów, szybką akcje, wyciskacze łez i filozofię, która daje do myślenia. Film nie wykorzystał niz z tego. Bohaterom odebdrano wszelki humor, charakter i emocje. Najdziwniejsze w filmie jest jednak rasizm. Nie, nie mówię tu o dyskryminacji narodu Ziemii czy Wody, ale o dobór aktorów. W serialu Plemię Wody reprezentowało innuitów, Królestwo Ziemii - Chiny, Nomadzi Powietrza - tybetańskich mnichów, a Naród Ognia Japonię. Film jest pełen... a raczej brakuje w nim logiki. Magowie Ziemii zamknięci w więzieniu z ziemii, Katara twierdzi, że starali nie zwracać na siebie uwagi, a scenę wcześniej rozwiesza plakat z podobizną Aanga. Efekty są bardzo ładne, ale walka jest stanowczo zbyt wolna. Są ludzie, którym się to podobało, ale 99% z nich nie widziało serialu. Polecam serial - wspaniałe aktorstwo, animacja, bohaterowie, fabuła i akcja.Filmowi daję 3/10Recenzji 0/10
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn