"Paganini. Uczeń diabła". Skrzypek i sza(rla)tan [RECENZJA]

Najgenialniejszy wirtuoz skrzypiec Niccolo Paganini przybywa na występy do Londynu, gdzie czeka już na niego entuzjastycznie nastawiona publiczność. Skrzypek i jego impresario Urbani korzystają z gościnności organizatora koncertu i zatrzymują się w jego domu. Paganini zostaje oczarowany urodą i osobowością ślicznej córki gospodarza, Urbani jednak, dla ochrony własnych interesów, knuje intrygę mającą zniszczyć rodzącą się zażyłość mistrza i dziewczyny.

Film warto obejrzeć dla wirtuozerskich popisów diablo przystojnego Davida Garetta w roli Niccolo Paganiniego. Najpierw o pierwowzorze, którego można z powodzeniem nazwać romantycznym celebrytą… Otóż to co robi z tłumem – a wierzę, że Paganini tak faktycznie działał – to histeria, której byliśmy świadkiem na koncertach Beatlesów: wrzeszczące w niebogłosy panienki, czepiające się nogawek artysty i mdlejące na jego widok. A należy wierzyć, że ówczesne groupies też nie należały do wyjątków… Niezbyt wiarygodna wydałaby nam się ta socjologiczna obserwacja mocno w filmie wyeksponowana, gdyby nie niesamowita charyzma Davida Garreta, wybitnie utalentowanego muzyka, którego zdolności objawiły się już we wczesnym dzieciństwie. W scenach koncertowych wypada świetnie, sprawia wrażenie jakby za chwilę jego skrzypce miały się zapalić od wydobytej z nich energii. Z talentem aktorskim już u niego tak sobie, trochę gorzej, kiedy wygłasza swoje kwestie. Poziom gry zawodowych aktorów oczywiście bez zarzutu. Trochę niedomaga wątek intryg Urbaniego, w sumie nieco niezrozumiałych. Całość, po dodaniu udanej scenografii i interesujących wizualnie kilku scen (wizualne tricki podczas koncertów), warta polecenia.

Beata Cielecka

"Paganini. Uczeń diabła" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!