"Po prostu przyjaźń". Pełnometrażowy odcinek tvnowskiego serialu [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
fot. Aleksandra Grochowska / materiały prasowe dystrybutora Next Film
fot. Aleksandra Grochowska / materiały prasowe dystrybutora Next Film
Za reżyserię nowej polskiej komedii „Po prostu przyjaźń” odpowiada Filip Zylber i właściwie to już wszystko mówi o tej produkcji, gdyż urodzony w 1960 roku twórca od lat specjalizuje się w doglądaniu prac na planach seriali, głównie tych realizowanych pod egidą stacji TVN. Teraz także wyłącznie zrealizował zamówienie producentów i reklamodawców, bo „Po prostu przyjaźń” to nic więcej niż pełnometrażowy odcinek obojętnie jakiego serialu TVN (bo i tak prawie wszystkie wyglądają tak samo), przepełniony od początku do końca natrętnym lokowaniem produktu.

Jak już wskazuje sam tytuł, miał być to film o przyjaźni, co finalnie ciężko stwierdzić, gdyż twórcy przedstawiają nam w większości bandę egoistów, zapatrzonych w siebie ludzi, którzy o przyjaźni jedynie mówią, nie potrafiąc jej udowodnić. Jest w tej historii Ivanka (Magdalena Różczka), 40-letnia kobieta sukcesu, która zapragnęła mieć dziecko, ale nie chce być w związku z facetem, więc o kubeczek wypełniony życiodajnym nasieniem prosi przyjaciela i jednocześnie sąsiada z apartamentu obok, podejrzanie wystylizowanego Patryka (Bartłomiej Topa).

Pojawia się również typ spod ciemnej gwiazdy, o wiele mówiącej ksywie Cichy (tradycyjnie Przemysław Bluszcz), który prawie rozjeżdża dziecko na pasach, więc prosi swojego najlepszego przyjaciela (Krzysztof Stelmaszyk) o składanie fałszywych zeznań, lecz „Druciak” wpada na pomysł, że sam porozmawia z brzdącem (Adam Tomaszewski), przez co na ekranie obserwujemy relację, której powinni przyjrzeć się działacze Kidprotect.

I wisienka na torcie; paczka przyjaciół z liceum, co roku wyjeżdżająca wraz ze swoim wychowawcą (Marcin Perchuć) w góry. Tym razem poczciwy belfer trafił „siódemkę” na loterii, więc wszystko na jego koszt, ale innym się tak nie poszczęściło. Co prawda wydziarana Jadźka (Aleksandra Domańska) wciąż zbiera guziki znanych ludzi, które podrzuca jej – zapewne w niej bez wzajemności zadurzony – kumpel Filip (Kamil Kula), ale dla odmiany Kamil (Piotr Stramowski) nie wie, że jego najlepszy przyjaciel i wspólnik, Grzegorz (Maciej Zakościelny) sypia z jego byłą żoną (Katarzyna Dąbrowska), stając się dla małej córki już nie wujaszkiem, a nowym tatusiem. No i na deser singielka Julia (Agnieszka Więdłocha), urocza nauczycielka języka polskiego, która skrywa przed przyjaciółmi pewną tajemnicę.

„Po prostu przyjaźń” cierpi na nadmiar wątków. Autorką scenariusza tej produkcji jest Karolina Szablewska, która wraz z Marcinem Baczyńskim była odpowiedzialna za skrypt „Listów do M.”, lecz rozwiązania, jakie sprawdziły się w udanej komedii Mitji Okorna, tutaj nie funkcjonują. Ten film poległ już na poziomie scenariusza, gdzie mamy źle napisanych bohaterów, fatalne dialogi, a fabuła w zasadzie nie istnieje, będąc jedynie pretekstem do upchnięcia tu i ówdzie denerwującego product placementu. Coś podobnego widzieliśmy w ubiegłym roku w komedii „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”, ale w filmie Zylbera jest to zrobione jeszcze gorzej, bez pomysłu oraz polotu.

Pomiędzy bohaterami nie jest wyczuwalna żadna chemia, nie funkcjonują razem, tylko obok siebie. Brak w tym spójności, pomijając już fakt, że każda z postaci jest schematyczna i przerysowana do granic możliwości. Wystarczy jedno spojrzenie na bohatera i wiemy, jak zachowa się w danej sytuacji, co nie zmienia się przez cały film. Ta jednowymiarowość kole w oczy, bo przyglądamy się przecież w większości świetnym aktorom, którym nawet nie dano możliwości rozbudowania swojej roli.

Chociaż mam wrażenie, że Maciej Zakościelny i tak nie wykorzystałby tej szansy, bo w swojej kreacji jest dokładnie taki sam jak zawsze. Niczym nie zaskakuje widza. Gratulacje natomiast należą się Bartłomiejowi Topie, który mimo wszystko w pełni wszedł z zaproponowaną konwencję i dał się ponieść, tworząc na ekranie najciekawszą postać. Topa bawi się swoją rolą, na chwilę zrywając z wizerunkiem twardziela, jakim stał się dzięki ostatnim produkcjom.

O tym, jakim filmem jest „Po prostu przyjaźń”, najlepiej świadczą słowa samego reżysera, który w rozmowie z Bożeną Aksamit dla Dużego Formatu powiedział: Dla mnie to luksusowa historia, producenci powiedzieli, czego oczekują, i szybko się porozumieliśmy. Na planie czasem się ścinaliśmy, ale to naturalne, w końcu pracujemy na emocjach. Sam długo nie robiłem filmu, więc na początku byłem spięty. Serial generalnie nie ma reżysera – dla widzów istnieją tylko aktorzy, dlatego uwielbiałem je robić: kasa w porządku, przechodzę z serialu do serialu, mam mnóstwo propozycji. I spokój. Widać, że Filip Zylber nie miał żadnego pomysłu na film, wykonał jedynie rzemieślniczą robotę i zgarnął czek. Kino producenckie ma rację bytu, co potwierdziła „Planeta singli”, ale tam postawiono na naprawdę dobrą rozrywkę, a nie realizację pełnometrażowej reklamy.

„Po prostu przyjaźń” jest filmem nieudanym i niepotrzebnym, rozgrywającym się w jakiejś abstrakcyjnej i wygładzonej rzeczywistości, rodem z modnego magazynu lifestylowego. To bajka o pięknych, młodych, wykształconych, jeżdżących luksusowymi samochodami i mieszkających w ogromnych apartamentach, którzy w ciążę zachodzą na życzenie, bez żadnych komplikacji po drodze, a śmiertelna choroba męczy organizm wyłącznie w ograniczonym stopniu. Wizja nie tyle naiwna, co niebezpieczna, bo później widzowie wierzą, że właśnie tak wygląda prawdziwe życie. No to się pośmialiśmy.

Ocena: 2/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"PO PROSTU PRZYJAŹŃ" W KINACH OD 6 STYCZNIA

Reżyseria: Filip Zylber

Scenariusz: Karolina Szablewska

Obsada: Magdalena Różczka, Agnieszka Więdłocha, Sonia Bohosiewicz, Kasia Dąbrowska, Aleksandra Domańska, Maciej Zakościelny, Piotr Stramowski, Krzysztof Stelmaszyk, Bartłomiej Topa, Marcin Perchuć, Przemysław Bluszcz oraz Anna Polony, Magdalena Walach, Jan Peszek, Piotr Fronczewski

Gatunek: Komedia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Małgo
Wychodząc z kina pomyślałam "o, pewnie ten film nie będzie miał złych recenzji"... z ciekawości weszłam do internetu... no cóż, ja się nie zgadzam, mnie się bardzo podobał.
S
Szymon
Wytrwałem tylko 30 min.
A
Aga
Całkowicie zgadzam się z recenzją. Po raz pierwszy wyszłam z kina - po godzinie nie mogłam już słuchać tych sztucznych dialogów i historii i niczym...
a
anna
staram się zrozumieć malkontentów , to nie jest oczywiście film tak " wysokich lotów" jak Smoleńsk - a tu krytykują chyba przeciwnicy TVN i fani " dobrej zmiany" Mi się film podobał
H
Hania
Nie zgadzam się z recenzją, mnie film bardzo przypadł do gustu. Szłam do kina z zamiarem spędzenia miło czasu i tak było. Chwilami zabawnie, chwilami wzruszająco.
A
Agnieszka
Recenzja może trochę przesadzona, ale jaka trafna! Myślę, że film na nią zasłużył. W mojej ocenie bardzo sztuczny i chyba niedopracowany, chociaż sam pomysł ciekawy.
A
Agusia
Ogólnie słaby i momentami nudnawy film, choć dam plusa za górską scenerię i muzykę. Nie ma porównania do "Listów do M". Też miałam ochotę wyjść tak gdzieś po godzinie.
B
Balata
Film rewolucja! Polecam go każdemu! Z życia wzięte! Nie wiem jak można wypisywać tak bzdetne recenzje! Mi się podobał!!!! Super, oby więcej takich filmów!
I
Iza
Dlaczego nie podajcie wszystkich komentarzy ? nie martwcie się ludność Polska i tak pójdzie do kina, jedni się rozczarują, inni zachwycą. Taki mamy klimat!
B
BT
Jakoś może nie jest to film Woody'ego Allena, ale lekki film obyczajowo-komediowy dla rozluźnienia. Owszem, niektóre momenty są trochę bez sensu lub rozwleczone, ale nie mogę się zgodzić, że to dno i nic nie warta szmira. A wszystkie wątki się łączą tym, że mają ukazać co znaczy przyjaźń...
G
Gosia
Gusta są oczywiście różne, ale dla mnie to był taki "plastikowy" film. Przez dwie godziny serwowali ładne obrazki, ale z ekranu wiała nuda! Niby na bogato, ale bez ładu, bez składu to wszystko było! Zero prawdziwych emocji, no właśnie taki plastik!
M
Moubrabe
Mam wrażenie, że obejrzałam inny film. Ciepły i szczery. Na którym trochę się pośmiałam, trochę popłakałam. Wreszcie nie była to schematyczna komedyjka. Zaskakujące zakończenie, pozostawiające u widza wrażenie na długo po wyjściu z kina. Film trzeba rozpatrywać bardziej w kategorii obyczajowej niż komediowej, ale z pewnością jeden z lepszych w ciągu ostatnich lat w polskim kinie.
S
Simon
To nie jest serial
A
Ala
Obejrzałam dziś ten film, strata czasu. Nie pamiętam, kiedy miałam ochotę wyjść z kina podczas filmu-dziś tak. To była jedna wielka reklama, wątki bez ładu i składu, dialogi okropne. Jedyny jasny element to znakomity Topa. Ponoć to komedia, ale podczas seansu na sali panowała grobowa cisza. Nie polecam.
g
guliver
byłem dzisiaj, teraz już nie będę mógł powiedzieć, że jeszcze nigdy nie wyszedłem z kina, dzisiaj był mój pierwszy raz, po 30 minutach filmu.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn