"Pół żartem, pół serio", czyli jedna z najwybitniejszych komedii w historii kina [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
"Pół żartem, pół serio" (fot. AplusC)
"Pół żartem, pół serio" (fot. AplusC) AplusC
Dwaj muzycy, Jerry i Joe, są świadkami porachunków gangsterskich. Wiedzą za dużo, więc muszą uciec z Chicago w kobiecym przebraniu. Jako Daphne i Josephine trafiają do żeńskiego zespołu jazzowego.

NASZA OCENA: 10/10

Film Billy’ego Wildera, opowieść o dwóch muzykach Jerrym i Joe (mistrzowski duet Jack Lemmon i Tony Curtis), to jedna z najlepszych komedii w historii kinematografii… Stany Zjednoczone, koniec lat 30. ubiegłego wieku. Do Miami przyjeżdża kobieca orkiestra. Są wśród wykonawczyń dwie panie, które są tak naprawdę dwoma panami.

Występują jako Daphne i Josephine, a znaleźli się tu dlatego, gdyż uciekli z Chicago, bo tam byli świadkami mafijnego mordu i teraz grozi im śmierć. Ich pech polega na tym, że w słynnym kurorcie na Florydzie właśnie odbywa się zjazd gangsterów. Udają więc kobiety, jednak hormony robią swoje. Panowie nawet w damskim przebraniu oglądają się spódniczkami. A na horyzoncie pojawia się Sugar Kane Kowalczyk, mistrzyni kręcenia biodrami, trzepotania rzęsami oraz gry na ukulele, czyli Marilyn Monroe. I wywiera piorunujące wrażenie na Joe…

Aż dziwne, że ten film dostał tylko Oscara za kostiumy. Komiczny team Curtis i Lemmon plus Sugar Monroe podobał się widzom na całym świecie, ale do Oscara nominowano tylko Lemmona. Nominacji było w sumie pięć.

Komedia USA 1959, reż. Billy Wilder

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn