NASZA OCENA: 8/10
James Bond (Daniel Craig) stoi przed trudnym zadaniem, kto wie, czy nie najtrudniejszym w karierze. Chce pomścić śmierć ukochanej Vesper („Casino Royale”), ale jako zawodowiec musi stłumić uczucia. Ma w rękach pana White’a (Jesper Christiansen), którego razem z M (Judi Dench) przesłuchują. Od niego dowiadują się, że organizacja szantażująca kiedyś Vesper jest potężniejsza, niż sobie wyobrażali. To ona stała też za działaniami Le Chiffre’a, to wreszcie z jej polecenia oboje zostali zabici.
Organizacja ma także agenta w szeregach MI6, który, jak się okazuje, jest powiązany z kontem na Haiti. Tym tropem rusza Bond. Na Haiti poznaje piękną Camille (Olga Kurylenko) dzięki której trafia do Dominica Greene’a (Mathieu Amalric), bezwzględnego biznesmena, najważniejszej postaci w tajemniczej organizacji Quantum. Okazuje się, że Greene planuje przejęcie kontroli nad wydobyciem jednego z najważniejszych gospodarczo minerałów. Dlatego współpracuje z generałem Medrano. Wojskowy, obecnie pozostający na emigracji, chce w wyniku puczu przejąć władzę w jednym z krajów południowoamerykńskich. W zamian za pomoc, ma przekazać Greene’owi kawałek pozornie bezużytecznej i jałowej pustyni...
James Bond nr 22, drugi z udziałem Daniela Craiga. Drugi w którym nie pojawia się słynne „Nazywam się Bond, James Bond”, a bohater nie pije „martini wstrząśnięte, niemieszane”. Ba, nawet nie idzie do łóżka z „dziewczyną Bonda”. Bo ten 007 jest bardziej uczuciowy (w sensie sentymentalnym), ale też bardziej brutalny i zdeterminowany niż jego poprzednicy. Można powiedzieć, że jest bardziej ludzki i… bardziej zwykły. Ale to nie wyklucza obecności w „Quantum of Solace” zapierających dech pościgów – samochodowych, wodnych, powietrznych i zwyczajnych – oraz trzymającej w napięciu akcja. I braku zakończenia. Bo to dopiero środkowa część trylogii zapoczątkowanej „Casinem Royale”.
Piotr Radecki
Film sensacyjny USA 2008, reż. Marc Forster
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
