NASZA OCENA: 8/10
Solidny horror dla wszystkich, którzy lubią się bać przed telewizorem. A ten akurat film potrafi przestraszyć - i to nie dzięki fontannom krwi, ale wytworzeniu sugestywnej atmosfery osaczenia.
Bohaterem opowieści jest detektyw John Hobbes (Denzel Washington), który wraz ze swoim partnerem Jonesym (John Goodman) doprowadzili do aresztowania wyjątkowo okrutnego mordercy Edgara Reese'a (Elias Koteas). Byli też świadkami jego egzekucji. Tymczasem jakiś czas później zostaje popełniona podobna zbrodnia. Przełożony detektywów por. Stanton (Donald Sutherland) ma dwie teorie: albo zaczął działać uczeń względnie naśladowca straconego Reese'a, który poznał sposoby jego działania, albo zabijać zaczął policjant, który miał dostęp do akt sprawy i zna wszystkie szczegóły, nawet te nie ujawnione prasie. Szczegółowe śledztwo wskazuje na... Hobbesa. Tymczasem ten, dzięki pomocy specjalistki od teologii i czarnej magii (Embeth Davidtz), dowiaduje się, że za wszystkim stoi prawdopodobnie demon Azazel, wcielenie odwiecznego zła. Potrafi on opanować każdą osobowość i przenosić się z ciała do ciała przez zwykły dotyki. Tak opuścił ciało Reese'a, a teraz chce się zemścić na Hobbesie. Czy detektywowi, ściganemu przez własnych kolegów i uważanemu za szalonego, uda się pokonać Azazela?
"W sieci zła" to znakomita robota: zaczyna się jak zwykły thriller, ale z każdą minutą widz orientuje się, że to coś więcej. Denzel Washington jako detektyw John Hobbes także krok po kroku odkrywa przerażającą prawdę i jest w tym naprawdę przekonujący.
Inna sprawa, że znalazł się w dobrych rękach: reżyser Gregory Hoblit to specjalista od filmów z drugim dnem. Jego poprzednie dzieło "Lęk pierwotny" (1996) z Richardem Gere’em i Edwardem Nortonem temu drugiemu przyniósł nominację do Oscara.
Piotr Radecki
Horror USA 1998, reż. Gregory Hoblit
"W sieci zła". Sprawdź datę emisji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
