NASZA OCENA: 6/10
Często ku zgrozie starszych, którzy np. uważają święto zakochanych za wymysł Szatana i ku radości młodych mających kolejny powód do imprezowania. Nie wspominam nawet o handlowcach, bo ci dzięki Walentynkom sporo zarabiają. Jest oczywiste, że i filmowcy nie mogli przepuścić takiej okazji: w końcu historie miłosne doskonale sprzedają się na ekranie. Tym bardziej wtedy, kiedy zostaną doprawione odrobiną uśmiechu, no i mają szczęśliwe zakończenie. Problem w tym, że scenarzystom coraz trudniej stworzyć oryginalny, na odpowiednim poziomie scenariusz historii miłosnej ze szczęśliwym zwieńczeniem. Stąd pomysł na wielowątkowe filmy, zawierające kilka w mniej lub bardziej skomplikowany sposób splatających się historii miłosnych.
Ponieważ czas trwania filmu jest ograniczony, a liczba wątków spora, siłą rzeczy scenariusz i sylwetki bohaterów szkicowane są dość pobieżnie. Czasami daje to znakomity rezultat, jak w klasycznym już dziś "To właśnie miłość" (2003) Richarda Curtisa, który zgromadził całą plejadę brytyjskich gwiazd z Emmą Thompson, Hugh Grantem i Alanem Rickmanem na czele.
Rozgrywające się w jeden dzień "Walentynki" Garry’ego Marshala wydają się hollywoodzką odpowiedzią: od gwiazd aż się kręci w głowie (Julia Roberts, Jessica Alba, Anne Hathaway, Ashton Kutcher, Jessica Biel, Bradley Cooper, Hector Elizondo, Jamie Foxx, Kathy Bates, Jennifer Garner, a nawet Shirley McLane), doświadczony reżyser dwoi się i troi, by zadowolić widzów, a akcja lawiruje (choć nie za bardzo), docierając wreszcie do upragnionego happy endu.
Komedia USA 2010, reż. Garry Marshall
"Walentynki". Sprawdź datę emisji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
