"Wojenne dziewczyny". To nie kruche dziewczynki, a waleczne kobiety [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
„Wojenne dziewczyny”, jeszcze zanim ruszyły zdjęcia do serialu, zostały ochrzczone kobiecym odpowiednikiem „Czasu honoru”. I coś w tym jest, chociaż trudno prorokować, czy wyreżyserowana przez Michała Rogalskiego produkcja odniesienie taki sukces i doczeka się tylu sezonów, co opowieść o Władku, Bronku, Janku i Michale. Zaprezentowane podczas pokazu prasowego odcinki nr 1 i 3 pokazują, że potencjał jest.

"WOJENNE DZIEWCZYNY" ODCINEK 1 - PREMIERA W NIEDZIELĘ, 5 MARCA, O GODZINIE 20.25 NA ANTENIE TVP1

"WOJENNE DZIEWCZYNY" ODCINEK 1

Tytułowymi „Wojennymi dziewczynami” są Marysia (Aleksandra Pisula), Irka (Marta Mazurek) i Ewka (Vanessa Aleksander), czyli kolejno wykształcona Żydówka, dziewczyna z dobrego domu oraz reprezentantka najniższej klasy społecznej, na co dzień parająca się złodziejstwem. Poznajemy je w 1939 roku, gdy wybucha II wojna światowa, a następnie błyskawicznie przenosimy się do 1941 roku, kiedy splotą się losy tych uroczych młodych dam. Dziewczyny nie chcą pozostać bierne wobec okupanta, dlatego chcą walczyć. Nie zamierzają się poddawać, nawet wówczas, gdy inni widzą w nich kruche dziewczynki. Paradoksalnie to ich największa siła, gdyż to waleczne kobiety. Dziewczyny walczą o zachowanie normalności, chcą kochać, cieszyć się życiem, przeżyć młodość z godnością oraz wysoko podniesioną głową, bez potrzeby ukrywania się.

Tematycznie „Wojenne dziewczyny” są strzałem w dziesiątkę. W polskim kinie oraz telewizji brakuje przekazów na temat II wojny światowej z perspektywy kobiet, które przecież nie były wyłącznie sanitariuszkami, ale też brały udział w walce zbrojnej. W ubiegłym roku w teatrze, za sprawą spektaklu „Gdzie ty idziesz dziewczynko?”, temu zagadnieniu przyglądała się Agnieszka Glińska, wystawiając jedno z najlepszych przedstawień 2016 roku. O ile jednak u Glińskiej przeważał przerażający spokój oraz wyciszenie, tak „Wojenne dziewczyny” idą w kierunku przygodowym. Aczkolwiek aktorki w wywiadach cały czas podkreślają, że ich zamiarem nie było ściganie się z kinem akcji, lecz zmierzenie się z kobiecymi emocjami, co jest słusznym i o wiele ciekawszych tematem.

Michał Rogalski starał się, aby cały czas w serialu coś się działo oraz nie było przestojów, ale nie zawsze udało się to zrealizować w stu procentach. Szczególnie dajcie kredyt zaufania pierwszemu odcinkowi, który w zasadzie jest jedynie wprowadzeniem do historii, przedstawieniem bohaterek, dlatego też czasem siada dynamika akcji, na ekranie jakby pojawiała się nuda, ale na szczęście trzymająca w napięciu końcówka w jakiś sposób to rekompensuje.

„Wojenne dziewczyny” opowiadają o wojnie w dość współczesny sposób. Oczywiście w dialogach pojawią się teksty charakterystyczne dla epoki, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że to tylko mrugnięcie okiem, gdyż całość jest skierowana do widzów dzisiejszych seriali, którzy pragną ogromu emocji, jakiegoś przerysowania, gdzie po prostu musi być efektownie. To zaleta produkcji, dzięki której można identyfikować się z postaciami, a nawet szukać jakichś odniesień do naszego małego tu i teraz, gdzie przecież kobiety wciąż muszą udowadniać, że wcale nie są słabszą płcią.

Główne bohaterki zestawiono ze sobą według dość oczywistego klucza, na zasadzie przyciągających się przeciwieństw. Każda z dziewczyn jest inna, ma swoją historię, doświadczenia życiowe oraz pochodzenie, dzięki czemu doskonale się uzupełniają. Po projekcji dwóch odcinków serialu widać, że pierwsze skrzypce gra Vanessa Aleksander, ale być może wynika to z faktu, iż jej bohaterka jest najbardziej interesująca i w najbardziej brawurowy sposób napisana; ma charakter, ma pazur, ma determinację! Miejcie oko na Aleksander, gdyż to najciekawsza debiutantka wiosny 2017 roku, a jako, że wciąż jest studentką Akademii Teatralnej, to jeszcze będzie o niej głośno!

Marta Mazurek już takimi filmami jak „Córki dancingu” czy doskonałą krótkometrażową „Ameryką” potwierdziła, że jest jedną z najzdolniejszych polskich aktorek młodego pokolenia, więc fantastycznie, że dzięki głównej roli w serialu szansę na jej poznanie będzie miała większa widownia. Ogromnie cieszy także udział Aleksandra Pisuli; kto widział ją w „Pływalni” (spektakl dyplomowy PWST w Krakowie) w reżyserii Krystiana Lupy bądź "33 powieściach, które każdy powinien znać” (Teatr Ochoty w Warszawie) doskonale wie, jaki talent drzemie w urodzonej w 1988 roku aktorce. Każda z tych dziewczyn to świetny wybór castingowy i myślę, że wkrótce będziemy o nich pisać w kategoriach aktorskich odkryć tego sezonu.

Niemal cały ciężar historii spoczywa na tytułowych postaciach, przez co nieco blednie drugi plan. Co prawda jest – ponownie wcielająca się w kobietę steraną życiem – Danuta Stenka, ale już ją widywaliśmy w takich kreacjach, niczym nas nie zaskakuje. W pierwszym odcinku charakterystyczne epizody zaliczają Tomasz Schimscheiner oraz Mariusz Jakus i wygląda na to, że w kolejnych odcinkach możemy spodziewać się podobnych gościnnych występów ze strony innych aktorów. Póki co męską reprezentację tworzy praktycznie pozostawiony samotnie na placu boju Michał Czernecki, który sprawdza się w swojej roli, nie sposób nie polubić już od pierwszych minut jego bohatera.

Pod względem realizacji nikt nie ukrywa, że „Wojenne dziewczyny” są telewizyjną produkcją, dlatego obraz nie zaskakuje. Niestety widać, że budżet był w jakiś sposób ograniczony, przez co scenograficznie czasami jest zwyczajnie biednie, nazbyt teatralnie oraz sztucznie, jak chociażby w scenie na dworcu. Jest również kolorowo, lecz to celowy zabieg; twórcy odchodzą od martyrologicznego ukazywania wojny, na rzecz pokazania prawdziwego życia, które przecież wówczas się toczyło. Podobnie Michał Rogalski kreował rzeczywistość w swoim filmie „Letnie przesilenie”, co obrazowi wyszło jak najbardziej na plus. Warto zauważyć, że role Niemców odgrywają niemieccy aktorzy, co jest jak najbardziej słusznym działaniem. Przez lata o tym zapominano, więc musieliśmy na ekranie oglądać żołnierzy III Rzeszy udających, że kaleczą język polski, co wyglądało szalenie groteskowo.

„Wojenne dziewczyny” nie są wolne od wad, ale pierwszy odcinek serialu prezentuje wyższy poziom niż pierwszy odcinek „Czasu honoru”, więc trzymam kciuki, aby nowa produkcja odniosła porównywalny sukces. Trzeci odcinek wygląda jeszcze lepiej. Nie jestem w stanie nie lubić tych bohaterek, chcę śledzić ich losy, kibicuję im i nawet jeżeli serial pod względem technicznym zalicza potknięcia lub fabularnie czasem wymyka się spod kontroli, to mimo wszystko przymykam na to oko. Całość się dobrze ogląda, w dialogach nie brakuje humoru i przede wszystkim jest tutaj jakiś pomysł. Dajcie szansę „Wojennym dziewczynom”, warto.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn