NASZA OCENA: 5/10
Kyle, Tyler, Ashley, Jenna i Mark wkrótce kończą studia. Znają się od dawna, postanawiają wakacyjna przerwę spędzić wspólnie w chatce na wyspie, dołącza jeszcze do nich młodziutka Megan. Pobyt zaczyna się od suto zakrapianej imprezy. Imprezowicze nie przeczuwają, że ktoś z ukrycia śledzi ich szaleństwa. Następnego dnia, podczas poszukiwań psa Ashley, studenci znajdują ciało zamordowanego opiekuna chatki, Keitha! Odkrywają także, że zniknęła łódka, jedyna droga ucieczki z wyspy… Już wkrótce ktoś zacznie polować na pozbawionych możliwości ucieczki młodych ludzi…
Telewizyjny thriller łączący w sobie elementy filmu grozy dla nastolatków (znajdziemy tam kilka sprawdzonych schematów z obrazów typu „Koszmar minionego lata”: łącząca młodych tajemnica, tajemniczy mściciel) i kryminału ze zwrotem akcji w finale. „Wyspa strachu” zaczyna się sekwencjami, w której jedyna ocalała z masakry, Jenna, opowiada stróżom prawa o jej wersji zdarzeń. Od początku więc wiemy, jak potoczą się marne losy bohaterów, od początku też zakładamy, że nie wszystko będzie dokładnie takie, jak opowiada nam to główna bohaterka. Znalazło się w „Wyspie strachu” miejsce i na zamianę tożsamości, i zamieszanie z siostrami, i odrobina gore. Nakręcony za zaledwie 4 miliony kanadyjskich dolarów, w okolicach Vancouver, obraz Michaela Storeya nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle wielu podobnych amerykańskich produkcji („Wyspa strachu” to produkt kanadyjski), ale też i nie odbiega od nich specjalnie poziomem. Początek jest lekki, imprezowy, środek tajemniczy, finał krwawy, napięcie solidnie skacze w mniej więcej ostatnich dwóch kwadransach. Jeśli ktoś lubi dreszczowce, w których krew leje się obficie (a i inne sposoby zabijania, typu usmażenie żywcem, się zdarzają), zakończenie potrafi odrobinę zaskoczyć, a bohaterowie są młodzi, piękni (i niekoniecznie lotni), będzie zadowolony – to przyzwoite kino klasy B.
Beata Cielecka
"Wyspa strachu" w tv. Sprawdź datę emisji!
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
