Zaskoczenie jest elementem budującym całą zabawę, jest wtedy, gdy oczekujemy trzech różnych możliwości, a przytrafia się czwarta. Jakże to miłe uczucie spostrzec kogoś, o kim ma się już wyrobione zdanie, w zupełnie odmienny sposób.
Każdy zna Panią Katarzynę Figurę, obsadzana wciąż te same role, intrygantka, niezbyt lubiana przez media, była i jest wciąż na językach. Gdyby nie moje przekonanie, że każdy ma dwie twarze, każdy potrafi zaskakiwać, nigdy nie obejrzałabym polskiego filmu dramatycznego "Żurku", Ryszarda Brylskiego. Jak mawiamy: "Jedyną rzeczą niezmienną w człowieku jest jego chęć zmieniania".
"Żurek" pokazał jak wszechstronną aktorką jest Pani Katarzyna. Jest to film, w którym Pani Kasia zrywa z dotychczasowym wizerunkiem seksbomby, a nikt nie wierzył, że coś takiego naprawdę może się stać. Pani Katarzyna (Halina) gra matkę swojej 15-letniej córki (Iwonka), która to przed kilkoma miesiącami urodziła dziecko. Na grobie męża, który popełnił samobójstwo, składa Ona uroczystą przysięgę, że ochrzci dziecko w święta, ale przedtem odnajdą jego ojca. Córka pragnąc ukryć swoją tajemnicę, wciąga matkę w coraz to nowe i coraz bardziej niebezpieczne poszukiwania.
Cały film to wędrówka obu kobiet w poszukiwaniu ojca dziecka. Pani Katarzyna im gorzej wyglądała, zmęczona długimi godzinami zdjęć, tym bardziej wiarygodna była postać Haliny. Grając tę rolę przeistoczyła się w kobietę zniszczoną życiem, zabobonną, która wyznaje zasadę, że najważniejsze jest to, co powiedzą ludzie. Niemal nie do poznania pobrzydzona i postarzona, ale prawdziwa i wzruszająca od pierwszej do ostatniej sceny. Jak sama powiedziała "mam w dupie wizerunek", co pokazała znakomicie w "Żurku" nie martwiąc się swoim wyglądem. Z podziwem patrzyłam na mistrzowską przemianę Pani Katarzyny, która podała mi najwspanialszy żurek, jaki kiedykolwiek jadłam!!
