CZYTAJ TAKŻE:
ANNA PRZYBYLSKA WYPOWIADA WOJNĘ PAPARAZZI
ANNA PRZYBYLSKA PO RAZ PIERWSZY O SWOJEJ CHOROBIE
Anna Przybylska zapewnia, że medialny szum wokół jej choroby był dla niej straszny.
- Producenci programów, redaktorzy, wszyscy dzwonili do mojej menedżerki po wypowiedź, po informacje, co się ze mną dzieje. Mimowolnie, bez mojej zgody i wiedzy stałam się chwytliwym headlinem. Dobrym biznesem. I do tego argumentacja, że ja przecież powinnam udzielić wywiadu, że mam obowiązek poinformować czytelników i widzów o swoim stanie zdrowia. Bo ludzie chcą wiedzieć - powiedziała aktorka w "Gali".
CZYTAJ TAKŻE:
ANNA PRZYBYLSKA OPOWIE O SWOJEJ CHOROBIE
ANNA PRZYBYLSKA I JAROSŁAW BIENIUK: TRUDNE CHWILE W ZWIĄZKU JAK Z BAJKI [ZDJĘCIA]
Szczególnie nieprzyzwoicie zachowywali się - zdaniem Anny Przybylskiej - paparazzi.
- *Nikt nie może mnie bezkarnie nękać pod moim domem i robić mi zdjęć. A to się dzieje... Oni stoją z założeniem: będę czekał tam tak długo, aż zrobię jej zdjęcie, jak jest łysa i się przewraca z wycieńczenia. Przecież o to im chodziło. Bo tabloid napisał, że mam guza. Więc obrzydliwa logika tych ludzi jest taka: no tak, jeśli guz, to rak, a jeśli tak, to chemioterapia, a skoro chemioterapia, to na pewno jest łysa. Jeśli nie jest, to zaraz będzie. I będzie news* - wyznała.
Lekarz prowadządzy Annę Przybylską nauczony przykładem historii Nergala postanowił objąć całą dokumentację aktorki klauzulą tajności. To jednak wywołało falę nieprawdziwych spekulacji.
- Więc skoro nie było informacji prawdziwych, to trzeba było sobie je wymyślić. W mediach piszą, że mam raka, zastanawiają się, kiedy umrę, ile czasu mi zostało. Tylko jakim prawem ktoś mnie wciąga w taką sytuację? - pyta Anna Przybylska.

Wideo