NASZA OCENA: 10/10
Ten film przez wielu został uznany za "najlepszy film o mafii, jaki kiedykolwiek został zrobiony". Przez długi czas Martin Scorsese był najbardziej niedocenianym reżyserem. Członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej ewidentnie go nie lubili - owszem, przyznawali nominacje do Oscara (łącznie osiem, w tym sześć za reżyserię), ale gdy przychodziło do rozdawania statuetek, udawali, że go nie ma. W efekcie na pierwszą (i jak na razie jedyną) statuetkę dla najlepszego reżysera czekał blisko 30 lat, i jak to często bywa, dostał nie za ten film, za który powinien. Bo "Infiltracja" (2006) nie jest najlepszym jego filmem. Akademia powinna go uhonorować za "Taksówkarza" (1976), za "Wściekłego byka" (1980) lub właśnie za "Chłopców z ferajny".
Brutalny, chwilami wręcz drastyczny, bez żadnych przekłamań pokazujący od wewnątrz życie gangsterów, został zrealizowany według książki "Wiseguys" (tytuł filmu zmieniono, ponieważ wcześniej już zrealizowano obraz pod takim tytułem). W 99 procentach oparty jest na zeznaniach i wspomnieniach Henry'ego Hilla, który do dziś żyje gdzieś pod przybranym nazwiskiem objęty programem ochrony świadków, pozbawiony jest jakiejkolwiek nutki nostalgii i romantyzmu cechującej "Ojca chrzestnego".
CZYTAJ TAKŻE:
FILM "CHŁOPCY Z FERAJNY" MA JUŻ 25 LAT! [WIDEO]
Podobno mafia bardzo się interesowała tą produkcją. Wg niepotwierdzonych oficjalnie informacji gangster Jimmy Burke był tak bardzo zadowolony, że jego postać (w filmie to Jimmy Conway - zmieniono nazwisko, bo córka Burke'a zażądała 100 tys. dolarów za wykorzystanie) zagra Robert De Niro, że zadzwonił do aktora z więzienia, by osobiście udzielić mu kilku wskazówek! Film przyniósł Oscara Joemu Pesci za najlepszą męską rolę drugoplanową.
Piotr Radecki
Film sensacyjny USA 1990, reż. Martin Scorsese
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
