"Farma" odcinek 21. - co się wydarzyło?
Wszyscy obawiali się, że Karol skutecznie wydreptał u Bartka kolejną nominacje na lidera grupy, a tym samym zdobył immunitet będący przepustką do finału. -_Wszyscy mają dosyć Karola, który wiecznie kombinuje, a nic nie robi_– skarżyła się Monika. Nastawienie grupy odczuł główny zainteresowany, który przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest pierwszy do ewentualnego „odstrzelenia”. Podczas wizyty Marceliny i Ilony okazało się jednak, że farmerem tygodnia został Zima. Informacja została przyjęta z ulgą.
Gdy kwestia sukcesji została rozwiązana, uczestnicy postanowili skonfrontować Karola z listą swoich żalów. Ruszyła lawina pretensji, które adresat na początku przyjął z godnością. Jego nastawienie zmieniło się jednak pod wpływem spotkania z Szymonem. Rolnik tym razem nie tylko przygotował uczestnikom nowe zadanie tygodnia, ale również uraczył ich pewną niejednoznaczną przypowieścią o kurach dziobiących innych mieszkańców kurnika, która dała wszystkim - a zwłaszcza Da Coscie - do myślenia.
Kolejnym ciosem dla byłego farmera tygodnia był fakt, że Zima nie wybrał go do wykonywania zadania tygodnia. Na pole kukurydzy pojechał Tomek, Wojna, Monika i Zima. Da Costa poczuł się wykluczony. Po chwili namysłu i kilku wylanych łzach stwierdził, że nie rozumie krytyki grupy i nazwał się kozłem ofiarnym. Poinformował Rafała, że sojusz między nimi dobiegł końca, a Monice nie przebierając w słowach oznajmił, że jeżeli tylko będzie miał wybór nominuje ją do pojedynku.
Burza, która wybuchła podczas kolacji pozostawiła niesmak u wszystkich uczestników. -Jak można być tak bezczelnym człowiekiem? – dziwiła się Kinga. -Chyba sto tysięcy niektórym odbiera rozum – podsumował zasmucony zachowaniem przyjaciela Wojna.
Czy Karolowi uda się odzyskać sympatię grupy?
