NASZA OCENA: 7/10
Jest rok 2035, świat zapełnił się robotami, które nie tylko zajęły się pracą na taśmach montażowych czy rozbrajaniem bomb, ale także gotowaniem, sprzątaniem, opieką nad dziećmi, a nawet… pilnowaniem posesji. Każda z maszyn ma wgrany specjalny program uniemożliwiający skrzywdzenie człowieka. Pewnego dnia jednak detektyw Del Spooner, prywatnie sceptycznie nastawiony do maszyn, trafia na ślad prawdopodobnego zabójstwa, którego sprawcą mógł być robot! A ofiarą – oficjalnie mówi się jednak o samobójstwie – jest nie byle kto, bo sam profesor Lanning, twórca praw robotyki zakazujących maszynom agresywnych zachowań w stosunku do ludzi i konstruktor najbardziej zaawansowanych technologicznie robotów.
Luźna adaptacja opowiadań i powieści Isaaca Asimova z cyklu „Roboty” (pojawia się wśród nich również zbiorek „Ja, robot” z roku 1950), choć po prawdzie z twórczości amerykańskiego pisarza rosyjskiego pochodzenia wyciągnięto tylko kilka wątków i spleciono je ze sobą (motyw praw robotyki, scena, w której podejrzany robot ukrywa się wśród setek podobnych pochodzi z opowiadania „Little Lost Robot”), przerabiając na potrzeby czystego kina akcji. Mamy tutaj ostrzeżenie przed ślepą wiarą w rozwój technologii i powierzeniu wielu odpowiedzialnych zadań sztucznej inteligencji, pojawia się wątek gnuśnienia ludzkiej rasy, za którą całą robotę wykonują maszyny (nawet auta prowadzą się same), ale to tak naprawdę tylko dodatki – w „Ja, robot” Alexa Proyasa liczy się wartka fabuła, pogonie i strzelaniny (na szczęście nie poszedł za modą i nie zdecydował się na szarpany montaż przyprawiający o ból głowy – jest, można by rzec, klasycznie). I te zaprezentowano nam porywająco, w czym wielka zasługa operatora i specjalistów od efektów specjalnych (nominacja do Oscara!). Na plus można też zaliczyć występ Willa Smitha, odtwórcy roli nieufnego wobec sztucznej inteligencji detektywa Dela.
Beata Cielecka
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
