NASZA OCENA: 7/10
Zmęczony ciągłą walką, rozczarowany do świata były komandos John Rambo mieszka nad rzeką będącą granicą Tajlandii i Birmy. Chwytanie jadowitych węży daje mu zarobek i możliwość utrzymania łodzi.
Okrucieństwa, których dopuszcza się wojskowa junta w Birmie, dziesiątkując zbuntowane plemię Karenów, nie obchodzą go, nie są jego wojną. Jednak pewnego dnia o przewiezienie na drugą stronę rzeki, do Birmy, prosi grupa chrześcijańskich misjonarzy. Rambo początkowo odmawia, potem się zgadza. Misjonarze wpadają w ręce żołnierzy i trafiają do obozu. Dwa tygodnie później pojawia się oddział, który ma ich uwolnić. Ich również Rambo przewozi na drugi brzeg. I przyłącza się do ekipy.
Ku zaskoczeniu krytyków Stallone’a czwarty „Rambo” jest filmem… powściągliwym. Niektórzy twierdzą nawet, że pierwsze 30 minut jest nudne! Bo „Sly”, podobnie jak jego bohater, nie musi już niczego udowadniać – w końcu po trzech filmach wszyscy wiedzą, do czego jest zdolny. Dlatego akcja jest tu wolniejsza, choć kiedy wreszcie wejdzie na wysokie obroty, to jak kiedyś mawiano „ręka, noga, mózg na ścianie”.
Potr Radecki
"John Rambo". Sprawdź datę emisji w teleizji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
