NASZA OCENA: 9/10
To historia zawodowej zabójczyni, Czarnej Mamby, która należy do grupy wyszkolonych morderców – Plutonu Śmiercionośnych Żmij. Kiedy odkrywa, że jest w ciąży, postanawia wyjść za mąż i porzucić krwawą profesję. Podczas ślubu jej szef i koleżanki z oddziału dokonują masakry: pan młody ginie, panna młoda zostaje ciężko ranna i traci dziecko. Cztery lata później kobieta budzi się ze śpiączki w miejskim szpitalu. Przypomina sobie, co się stało i rusza w świat, by się zemścić. Po kolei będzie eliminować przeciwniczki – byłe koleżanki – by w końcu dotrzeć do tytułowego Billa, swojego szefa. Ale to już w „Kill Bill II”…
Gdybym powiedział, że Quentin Tarantino nie jest oryginalnym twórcą, zostałbym pewnie zwymyślany przez jego fanów. A ma ich nie mało. Jednak Tarantino naprawdę nie jest oryginalny. Ale w jego przypadku to komplement i... podkreślenie oryginalności. Bo dziś, gdy stworzenie ciekawego filmu jest coraz trudniejsze, gdy ponad 90 proc. filmowców mniej lub bardziej jawnie ściąga stare pomysły, Tarantino niczego nie ukrywa: mówi wprost, że czerpie z przeszłości, nawet wskazuje skąd i – tworzy kolejne dzieło znakomite. Śmiało można powiedzieć, że jest twórcą wybitnym. W jednym z wywiadów przyznał, że by stworzyć „Kill Billa”, musiał wycisnąć z siebie wszystko, co wchłonął podczas 35 lat oglądania filmów klasy B i C. Bo też znaleźć można tu wszelkie fascynacje reżysera: m.in. kino samurajskie i spaghetti westerny, filmy anime i chińskie (a raczej hongkońskie) kino walki. Tarantino ogladał te produkcje w podrzędnych kinach tzw. grindhouse cinema (im oddał hołd w następnym filmie) w latach 70. i 80., oraz w wypożyczalni wideo, gdzie pracował na przełomie lat 80. i 90. Tej edukacji dopełniały seriale, których w dzieciństwie był wiernym widzem.
CZYTAJ TAKŻE:
MAŁY PRZEWODNIK PO "KILL BILLU"
Najważniejszą osobą w „Kill Bill” jest Uma Thurman, którą Tarantino publicznie ogłosił „swoją muzą”. Rolę Czarnej Mamby podarował Thurman na 30. urodziny, a gdy okazało się, że aktorka jest w ciąży wstrzymał produkcję do momentu, gdy mogła już pojawić się na planie. Ona odwdzięczyła się znakomitą, perfekcyjną kreacją. Poprzedziła to morderczą pracą: równocześnie uczyła się chińskich sztuk walki, samurajskiej techniki walki mieczem i japońskiego.
Jeśli wasze dzieci nie oglądały jeszcze „Kill Billa”, niech nie ogladają i teraz – podczas zdjęć zużyto ponad 1700 litrów sztucznej krwi, w filmie ginie 95 osób (tylko w scenie masakry w tokijskiej restauracji pada 57 trupów) i 17 razy pada słowo „fuck”.
Piotr Radecki
Film sensacyjny USA 2003, rez. Quentin Tarantino
"Kill Bill". Sprawdź datę emisji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
