"Ludzie i bogowie" w niedzielę, 13 września, o godzinie 20:15 na antenie TVP 1
"LUDZIE I BOGOWIE" - RECENZJA ODCINKÓW 1. I 2.
II wojna światowa, chociaż w polskim kinie i telewizji została przepracowana już na wiele sposobów, wciąż jest jednym z najczęściej poruszanych tematów przez filmowców. Czy w tej materii da się pokazać jeszcze coś nowego? Odkrywczego? Świeżego? Bodo Kox, który na tapet wziął poczynania oddziału likwidacyjnego kontrwywiadu AK, pokazuje, że tak. Chociaż autor "Człowieka z magicznym pudełkiem" kręcił według scenariusza Wenantego Nosula i niedawno zmarłego Krzysztofa Węglarza, to jednak już od pierwszych minut seansu serialu wyczuwalny jest autorski podpis Bodo Koksa.

Pierwszy epizod teoretycznie rozpoczyna się od trzymającej w napięciu sekwencji, w którą niestety wkrada się trochę chaosu, przez co widz może być lekko zdezorientowany, zwłaszcza, gdy za moment następuje przeskok czasowy. W kolejnych minutach cała opowieść mocno spowalnia, aby przedstawić bohaterów i ich położenie, ale w tym wciśnięciu hamulca jest metoda. Gdy już dowiemy się, kto jest kto, to historia ponownie rusza z rozmachem. Scenariusz pierwszych dwóch odcinków nie należy do zbyt skomplikowanych i widać, że twórcy raczej będą się trzymać szablonu, gdzie w każdym epizodzie przedstawiana jest historia zdrajcy skazanego na śmierć, a obok swoje rozterki życiowe przeżywają główni bohaterowie. Trochę się boję, że w kolejnych odcinkach może to być zbyt sztampowe rozwiązanie, ale też liczę, że twórcy będą potrafili zaskoczyć.
Najciekawszy w "Ludziach i bogach" jest dylemat moralny, z jakim muszą zmierzyć się Dager i Onyks. Czy zabijanie Niemców, gdy w ramach zemsty za jedną straconą osobę są bestialsko mordowani Polacy w ilościach masowych, ma sens? Czy Niemców można zabijać bez oficjalnego wyroku Armii Krajowej? Co się stanie, gdy podczas akcji zostanie przypadkowo zabita niewinna osoba? Wszystko to sprawia, że Dager (Dawid Dziarkowski) i Onyks (Jacek Knap) są bardzo ludzkimi bohaterami, którym kibicuję jako widz. Zbudowani na przeciwieństwach, już doświadczeni życiowo, starają się odnaleźć w realiach wojennej Warszawy, gdy tak naprawdę mogą stracić życie w dowolnym momencie. Jestem ciekawy, jak kolejne odcinki rozwiną tych bohaterów.
Na pochwałę zasługuje casting, bo Dziarkowski jako buńczuczny Dager i Knap jako stonowany Onyks, to obsadowe strzały w dziesiątkę. Doskonale patrzy się na aktorów, których twarzy nie kojarzymy z innymi produkcjami. Zresztą to jedna z największych zalet "Ludzi i bogów"; pierwsze dwa odcinki pokazują, że bardziej rozpoznawalne nazwiska lądują na drugim planie, gdzie robią doskonałe widowisko (występy Lesława Żurka w 1. odcinku i Tomasza Schuchardta oraz Bartłomieja Kotschedoffa w 2. odcinku to majstersztyki!), a na pierwszym planie błyszczą ci, którzy dopiero pracują na własną markę.
Na "Ludzi i bogów" doskonale się patrzy. Może miejscami wkrada się niepotrzebne zwolnione tempo, ale widać, że obraz jest dopracowany i przemyślany. Zdjęcia Arkadiusza Tomiaka są klimatyczne i więcej mają wspólnego z produkcją kinową aniżeli telewizyjną.
"Ludzie i bogowie" po pierwszych dwóch odcinkach prezentują się bardzo solidnie i zachęcająco. Jest w tej historii potencjał, a nazwisko Bodo Koksa na stanowisku reżysera daje nadzieję, że o pomnikowości i konwenansach możemy zapomnieć. To nie tylko opowieść o wojnie, ale to przede wszystkim historia ludzi - prawdziwych, z krwi i kości - którzy ze śmiercią stanęli twarzą w twarz. Czy "Ludzie i bogowie" to godny następca "Czasu honoru"? Mam przeczucie, że to materiał na coś znacznie lepszego. Jest potencjał na hit.
Ocena: 7/10
