Makłowicz w podróży - recenzja internautki Katarzyny

W niedzielne przedpołudnia Robert Makłowicz w swoim programie "Makłowicz w podróży", będącym następcą "Podróży kulinarnych Robert Makłowicza" odkrywa przed nami uroki zakątków Europy i świata. W ciągu 25 minut kulinarny Indiana Jones w swoim nieodłącznym kapeluszu potrafi zabrać nas na ekwadorskie wybrzeże Pacyfiku, na którym pod chmurką na turystycznej kuchence przyrządza tradycyjne ceviche, lub nieco bliżej w Norwegii na szczycie lodowca pichci danie z renifera, czy też gotuje regionalną kartoflankę w cieniu wulkanu na Teneryfie. W przerwach między degustowaniem regionalnych potraw odkrywa przed nami dzieje i ciekawostki dotyczące odwiedzanych miejsc, w stolicy Malty przechadza się po ogromnych salach dawnego szpital, w tyrolskiej dolinie zapoznaje nas z tematyką lawin i sposobami walki ze stukami tego potężnego żywiołu, na wyspach kanaryjskich widzimy go w pakowalni bananów, słodszych niż te z Ameryki Południowej, lub przy produkcji soli morskiej, zaś w bawarskiej przetwórni ziemniaków zdradza tajemnicę produkcji knedli.

W każdym programie Robert Makłowicz zabiera nas na 25-minutowe wakacje, podczas których zwiedzamy nowe miejsca, kosztujemy regionalnych specjalności, a na koniec dla wytchnienia zaglądamy do miejscowego baru by uraczyć się buteleczką schłodzonego piwa podawanego z tradycyjną przekąską, bądź delektujemy się lampką doskonałego wina z okolicznych winiarni i czujemy, że "szczęście jest blisko".

Katarzyna Zaborska

WRÓĆ DO PROGRAMU TV