NASZA OCENA: 3/5
Zorro to jeden z wiecznych bohaterów kina. Pojawił się na wielkim ekranie jeszcze w epoce kina niemego. Także gdy nadeszła era telewizji, nie mogło się obyć bez serialu z jego udziałem. Najpopularniejszy w Polsce (i chyba na całym świecie) był ten z lat 1957–1959 z Guyem Williamsem w roli Zorro. Był też włosko-francuski „Zorro” z połowy lat 70. z Alainem Delonem, ale mimo przystojnego aktora w roli tytułowej, wielkiego sukcesu nie było.
W filmie Martina Campbella akcja zaczyna się w latach 20. XIX w. Diego de la Vega (Anthony Hopkins) jest hiszpańskim właścicielem ziemskim w Meksyku, jednak nie popiera brutalnej polityki hiszpańskiego gubernatora Rafaela Montero wobec miejscowej ludności. Jako Zorro uwalnia trzech skazanych na śmierć wieśniaków. Rozwścieczony gubernator najeżdża jego haciendę, zabija żonę, porywa córeczkę Elenę, a jego samego wtrąca do lochu. 20. lat później de la Vega ucieka z więzienia. Kiedy się okazuje, że jego córkę wychowuje Montero, postanawia go zabić. Jednak jest już stary i szuka następcy – jego wybór pada na młodego bandytę Alejandro (Antonio Banderas), który na dodatek zawrócił w głowie Elenie. W ten sposób pojawia się nowy Zorro.
Reżyser stworzył wersję tej opowieści opartą przede wszystkim na gwiazdach. Główną rolę zagrał prawdziwy Hiszpan, czyli Antonio Banderas, choć rozważano pomysł, by w tej roli wystąpił Andy Garcia, z pochodzenia Kubańczyk. Eleną została Catherina Zeta-Jones. Również w tym przypadku nie wszystko było przesądzone. Najpierw złożono propozycję Izabelli Scorupco, która jednak wybrała rolę Heleny Kurcewiczówny w „Ogniem i mieczem”. Potem Steven Spielberg (producent) rozmawiał z Shakirą (!). Kiedy piosenkarka odmówiła świadoma, że ma zbyt małe umiejętności aktorskie, pojawiła się kandydatura Catheriny Zety-Jones.
Wielką wartością dodaną filmu jest ojciec Eleny, dyszący zemstą Anthony Hopkins. Można więc powiedzieć, że reżyser szedł „na pewniaka”: lis – bo to właśnie oznacza po hiszpańsku słowo zorro – musiał przynieść mu sukces. Jednak pierwszym kandydatem na reżysera filmu był Robert Rodriguez. Zrezygnowano z niego, bo rozwiązania które proponował były zbyt krwawe – co nietrudno sobie wyobrazić, pamiętając „Desperado” i „Spin City”.
Piotr Radecki
Amer.-meks. film przygodowy 1998
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
