"Missisipi w ogniu", czyli gorzka rasistowska przeszłość [RECENZJA]

2 grudnia 2015, 13:33

W 1964 roku trzech młodych mężczyzn traci życie, występując w imię prawa do głosowania czarnej ludności stanu Missisipi. Śledztwo utrudniają zamieszki na tle rasowym i działalność Ku-Klux-Klanu.

NASZA OCENA: 10/10

Jeden z najgłośniejszych filmów Alana Parkera, znakomitego reżysera, który "trudnym tematom się nie kłania". W "Mississippi w ogniu" twórca "The Wall", "Harry'ego Angela" i "The Commitments", zajął się problemem nietolerancji i rasizmu w najbardziej brutalnych jego przejawach.

Jest rok 1964. do niewielkiego miasteczka na południu USA przyjeżdża dwóch agentów FBI. Ich zadaniem jest wyjaśnić sprawę zamordowania trzech działaczy praw obywatelskich. Przeciwko sobie mają całą miejscową społeczność - zamkniętą i zastraszoną. Ich samych dzieli różnica pokoleń i podejścia do pracy: jeden jest młodym idealistą, zawsze poprawnym i wierzącym w literę prawa, drugi to stary, cyniczny wyjadacz, który nie wierzy już w nic, ale za to jest skuteczny...

Film zostal oparty na prawdziwej historii. Zarazem jest to aktorski popis tria Gene Hackman-Willem Dafoe-Frances McDormand. Za drugoplanową rolę pani Pell Frances McDormand otrzymała nominację do Oscara. Ogólnie nominacji było siedem, ale tylko jedna statuetka (za zdjęcia).

Piotr Radecki