NASZA OCENA: 7/10
Czterdziestoparoletnia Linda Sinclair, pracująca jako nauczycielka angielskiego, żyje samotnie, czekając na adoratora, który choć w części będzie przypominać charyzmatycznego szlachcica ze starych angielskich powieści… Życie wypełnia jej opieka nad kotami, czytanie no i prowadzone z pasją lekcje literatury angielskiej w miejscowym liceum. Pewnego dnia Linda spotyka swego dawnego ucznia, Jasona Sherwooda, który wrócił na prowincję po fiasku kariery pisarskiej. Porażona jego artyzmem Linda, postanawia wystawić jego sztukę w szkolnym teatrze. Wkrótce jednak wszystko zaczyna się komplikować, bo Linda zadurza się w Jasonie…
Biorąc pod uwagę całokształt, „Nauczycielka angielskiego” jest komedią romantyczną, może nie całkiem klasyczną, ale jednak. A przy okazji śledzenia sercowych perypetii niemłodej już nauczycielki, jej byłego ucznia i jej obecnej uczennicy dostajemy całkiem zręcznie naszkicowany obraz nieszczęśliwej osoby, która nie ułożyła sobie życia głównie z powodu zbyt wysokich wymagań – Linda szukała, mówiąc wprost, księcia z bajki (może nie z bajki, ale z „Wichrowych Wzgórz” czy z „Rozważnej i romantycznej”, szansa na znalezienie niemal identyczna). Przespała, czy raczej przeczytała, swe życie niemal nie dostrzegając idealnego kandydata tuż obok (ale kto nim będzie, nie zdradzę). To także historia chłopaka, który potrafi być artystowski, ale nie jest artystą (do czego sam się przed sobą nie przyznaje), co wychodzi na jaw coraz wyraźniej w miarę przenoszenia sztuki na scenę. Ot, okraszona humorem historia ludzi, którym nie wyszło, ale dostają jeszcze jedną szansę, a nie do końca potrafią – lub chcą – ją wykorzystać.
Beata Cielecka
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
