NASZA OCENA: 5/10
Wrócili, i to w poszerzonym składzie (na przykład poszerzonym o Chucka Norrisa, który gra na tej samej nucie co w popularnych reklamach – puszcza oczko do widza i nosi się jako ten, który potrafi zrobić wszystkie pompki i którego białe krwinki mają czarne pasy). Sly i spółka ponownie pokazują, że bohaterowie kina akcji w starym stylu mogą zagwarantować rozrywkę na wysokim poziomie. Cokolwiek by mówić, ich młody partner Liam Hemsworth, choć nie ułomek, wypada przy twardzielach z dawnych lat jak zwykły mięczak…
Akcja jest tu oczywiście tylko pretekstem do pokazywania bohaterów strzelających z czego się da i rozprawiających się z wrogami ręcznie i nożnie. Oto Barney Ross i jego zespół po udanej rozróbie w Azji przybywają na Bałkany, konkretnie do Albanii, aby przejąć tajemniczy ładunek z wraku samolotu. Ale na ładunek łasy jest demoniczny Vilain (w tej roli Jean-Claude Van Damme), który zabija najmłodszego członka grupy Rossa i kradnie towar z samolotu. Bohaterowie nie zamierzają puścić tego płazem.
Chuck Norris opowiada dowcipy o samym sobie, Bruce Willis cedzi „I’ll be back”, Arnie powtarza z kolei kultowe odzywki poprzednika, a bohater Dolpha Lundgrena wyznaje, że jest doktorem chemii (Szwed mimo mylącej postury mięśniaka może się pochwalić karierą naukową w Szwecji, USA i Australii!). I tak to przez cały film wygląda. Przynajmniej w przerwach między likwidowaniem przeciwników. Jest w grze aktorów nonszalancja i przesada charakterystyczna dla dawnego kina akcji, są popisy kaskaderów, a nie wytwory komputera (przynajmniej w większości scen), jest humor prosty, ale nie prostacki – takie połączenie wspominek i zabawy dla dużych chłopców w jednym, zrobione z klasą i z humorem. Najprawdopodobniej będzie część trzecia, podobno prace już trwają – zabraknie co prawda na pewno Chucka Norrisa, ale paru twardzieli mogących go zastąpić jeszcze zostało: Steven Seagal, Harrison Ford, Clint Eastwood…
Beata Cielecka
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
