Spis treści
Paulina Gałązka zachwyca talentem
Są aktorzy i aktorki, wobec których trudno przejść obojętnie. Do tego grona zdecydowanie należy Paulina Gałązka, która od momentu ukończenia PWSFTviT w Łodzi zachwyca na ekranie oraz na teatralnych deskach. Widzowie, urodzoną w 1989 roku, aktorkę mogli podziwiać w takich produkcjach, jak m.in. „Skazane”, „Znaki”, „Drogi wolności”, „Na dobre i na złe”, „Dziewczyny ze Lwowa”, „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”, „The Office PL”, „Furioza”, „Sami swoi: Początek”, „Fuks 2”, „Krucjata II: Znak bliźniąt”, „Na twoim miejscu” czy „Dziewczyny z Dubaju”.

O czym jest „Diabeł”?
Obecnie Paulinę Gałązkę możemy oglądać w filmie „Diabeł” w reżyserii Błażeja Jankowiaka, gdzie partneruje Erykowi Lubosowi. „Diabeł” to opowieść o byłym najemniku, który po latach wraca w rodzinne strony. Wyjazd na pogrzeb ojca traktuje jako szansę na ostateczne rozliczenie się z przeszłością. Mężczyzna wraca do rodzinnego miasteczka i trafia w sam środek wojny między przyjacielem ojca a lokalnym gangsterem. Wspierany jedynie przez przyjaciółkę i byłą dowódczynię oraz psa weterana, Maks musi opowiedzieć się po jednej ze stron i stanąć do walki, której wynik zdaje się z góry przesądzony. Jest jednak coś, czego bezwzględni bandyci nie wiedzą...
Paulina Gałązka o filmie „Diabeł” - WYWIAD
Krzysztof Połaski: Pogadajmy o „Diable”. To coś, czego w polskim kinie ciągle brakuje. Kawał gatunkowego kina, które w dodatku mocno osadzone jest w temacie wojskowości.
Paulina Gałązka: Dokładnie. W przypadku „Diabła”, świetnie spisał się reżyser Błażej Jankowiak. Pracowało się z nim wspaniale. Zawsze przygotowany i słuchający, zbierający informacje i patrzący na scenę z różnych perspektyw. Ma też wielką wrażliwość, co wydaje mi się bardzo ważne w przypadku tego rodzaju kina , żeby nie było ono wyłącznie sensacyjne i ostre. Błażej umie w emocje. Właściwa osoba na właściwym miejscu. „Diabeł” to udany debiut i sama czekam na jego dalsze produkcje. Zresztą, on już jest bardzo doświadczony w opowiadaniu obrazem, zrobił niezliczoną ilość teledysków.
Widziałem większość jego teledysków i jestem pod wrażeniem, jak z każdym kolejnym projektem zwiększała się jego świadomość reżyserska. Od prostych wideoklipów, które czasem opowiadały wręcz prostackie i stereotypowe historie, do takiego projektu, jak „Diabeł”, gdzie czujesz, że po prostu zrobił dokładnie taki film, jaki sam chciałby obejrzeć.
Pasjonat kina, ewidentnie.
To, co podoba mi się w „Diable”, to fakt, że nawet bohaterowie, którzy teoretycznie są na drugim planie, są naprawdę charakterystyczni. Chociażby bohater wykreowany przez Karola Bernackiego. Jak to jest zagrane! Swoją drogą, Karol Bernacki już dawno powinien grać duże role, ma na to wszelkie papiery.
Absolutnie, czekam na to! Karol tutaj zagrał bardzo współcześnie, na bardzo delikatnych środkach. I w przypadku takiego złola, jakiego tutaj kreuje, to świetnie zadziałało. No i dobrze z tym kontrastuje też uroda Karola, bo przecież on ma aparycję amanta.
Prawda, fajny kontrast.
Niesamowity zabieg. Myślę, że tutaj umówił się z reżyserem na takie minimalistyczne środki. Myśląc o tej postaci i jej okrucieństwie, masz gęsią skórkę, a tymczasem Błażej i Karol serwują nam coś trochę innego. Wszyscy podczas pracy mieliśmy poczucie absolutnego profesjonalizmu. Naprawdę, absolutnego. Cała ekipa pokochała Błażeja i w Warszawie czekamy na niego z otwartymi rękoma, no ale Ślązak siedzi na Śląsku! (śmiech). Kocha Śląsk, co też widać w jego twórczości. Myślę, że mogę powiedzieć za całą ekipę, ale wszyscy marzymy już o ponownym spotkaniu z Błażejem.
Pogadajmy trochę o Twojej bohaterce. Początkowo się bałem, że to będzie typowa kobieta głównego bohatera, ale mocno odchodzicie od stereotypów. Chociażby fakt, że między Maksem a Kają nie ma typowej sceny erotycznej, której zapewne wszyscy by się spodziewali.
Mocno walczyliśmy, żeby tego nie było. Zarówno walka Eryka o jego postać, jak i moja o postać Kai sprawiła, że ta scena, która oczywiście początkowo była w scenariuszu, z każdą kolejną wersją skryptu stawała się coraz bardziej skromna, aż finale poszła w zapomnienie. Moja postać miała w przeszłości męża, który ją bił. Z kolei Max to były wojskowy, który doświadczył na różnych frontach rzeczy, których nigdy nie wyrzuci z głowy. Każde z nich ma swoją własną traumę i paradoksalnie właśnie te przykre doświadczenia ich połączyły. Dzięki temu stali się sobie bliscy. Oboje doświadczyli przemocy. Max widział śmierć, musiał zabijać, ale w normalnym życiu nie jest przemocowym człowiekiem. Szanuje granicę innych, zresztą jego traumy wyznaczają jego własne granice. On dla Kai chce być bardziej opiekunem niż partnerem. To nie jest ten mężczyzna i to nie jest ta kobieta. Do tego ja i Eryk Lubos doszliśmy pracując nad swoimi postaciami i to jest bardzo fajne ze strony reżysera oraz scenarzysty, Roberta Ziębińskiego, że w tej wizji poszli za nami. Zaufali nam w tej materii. Myślę, że to też finalnie lepiej działa dla całej historii, bo przecież poruszamy też problem braku jakiejkolwiek opieki dla weteranów wojennych, którzy ze swoimi doświadczeniami i problemami są pozostawieni sami sobie. To jest wstrząsające.
To ważny i aktualny temat, nawet jeżeli teraz nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. W końcu za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, która w pewnym momencie przecież się skończy, a jej efekt będzie taki, że w Polsce może znaleźć się niezliczona ilość Ukraińców, którzy na co dzień widzieli śmierć, sami musieli zabijać i prawdopodobnie nie będą pod żadną kontrolą ani opieką jakichkolwiek służb. Kompletnie się pomija ten wątek we wszystkich dyskusjach.
Dokładnie tak. Ten film działa jeszcze mocniej, gdy uświadomimy sobie, że wojnę mamy tak blisko siebie, u swojego sąsiada, a na całym świecie pojawiają się kolejne konflikty. Po latach spokoju w Europie, znaleźliśmy się w momencie, w którym nie do końca wiadomo, co będzie dalej. Chyba każdy z nas ma wśród siebie czy swoich znajomych, ludzi, którzy pomagali, gdy wybuchła wojna na Ukrainie. Ten problem walki stał się w jednym momencie dla nas wszystkich bardzo realny, wręcz namacalny. Przy okazji, „Diabeł” jest aktualny także w temacie niestety od dawna uniwersalnym, czyli korupcji i przestępczości zorganizowanej.
Aktualny i jednocześnie zawsze pociągający widzów. Wszyscy uwielbiają te mroczne historie, które osadzone się w rzeczywistości mniejszej miejscowości, gdzie każdy każdego zna, a trupy zaczynają wypadać z szafy...
Oj tak! Moja bohaterka jest tutaj radną i miało to duży wpływ na kreowanie postaci. Ona sama wiele ukrywa, przywykła do życia w zakłamaniu. Dlatego, gdy pojawia się Max, jest dla niej taki ciekawy. On niczego nie udaje, nie zamiata pod dywan. Nie potrzebuje odgrywać ról społecznych, tej całej maskarady. To wszystko sprawia, że Max dla Kai staje się też na swój sposób atrakcyjny. Może sama chciałaby być jak on?
Obsada „Diabła” robi wrażenie. Czego można nauczyć się od takich aktorów, jak Eryk Lubos czy Krzysztof Stroiński? Pierwszy sprawia wrażenie, że wręcz jest swoim ekranowym bohaterem, a drugi jest tak wyborny, że miejscami widziałem w nim tę genialną energię, którą miał chociażby w kreacji Metyla w „Pitbullu” Patryka Vegi.
Zgadzam się, bo właściwie „Diabeł” powstał z myślą o Eryku Lubosie. Robert Ziębiński pisał scenariusz myśląc o tym konkretnym aktorze i trudno byłoby tutaj kogoś innego obsadzić w roli głównej. Pan Krzysztof Stroiński jest inspirujący w tym, ile z siebie daje do roli i jak ją cały czas dopieszcza. Szuka, żeby nie przepuścić momentu i dać widzom jak najpełniejszy obraz człowieka. Zresztą, tak samo działa Aleksandra Konieczna, moja filmowa matka. To dodaje odwagi, żeby bronić swoich postaci, iść za nimi, walczyć w ich imieniu. Reżyser musi dbać o całość, ale to jednak finalnie aktor tworzy postać. Gdy pracujesz nad rolą, sam musisz się stać najlepszym przyjacielem swojego bohatera i bronić jego interesu, bo przecież wiesz o nim najwięcej. Nikt inny nie może wiedzieć więcej od ciebie.
Nie ma co ukrywać, taką prawdę wyczuwa się z ekranu. Powiedz mi jeszcze, jak pracowało się z suką? A właściwie sukami, bo były bodaj trzy na planie (śmiech). W sumie to jedna z pełnoprawnych głównych bohaterek.
Zdecydowanie. One miały super warunki, sama chciałabym mieć takie warunki, jak one (śmiech). Nikt nie mógł nic do nich mówić, dotykać, zaczepiać. Były tak ważne, niczym hollywoodzkie aktorki. Ja uwielbiam psy więc byłam zachwycona i podejrzewam, że to też przez to właśnie mnie wybrano do tej roli. Swoją drogą, jedna z suczek była mocno zazdrosna o głównego bohatera. Podczas sceny, gdy gwałtownie przyciągam go do siebie, naszej suce to się nie spodobało i szybko pokazała mi zęby, żebym zrozumiała czyj to jest chłopak (śmiech).
Nie mogę nie zapytać o Tarnowskie Góry. Świetnie się patrzy na to miejsce na ekranie. Jest klimat.
Tarnowskie Góry są przepiękne!W dodatku bardzo ciekawe pod względem architektonicznym, jest tam wiele perełek, które powstały jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym. Między innymi dom, który grał dom rodzinny mojej bohaterki. Do tego w mieście jest świetna atmosfera. W scenach zbiorowych statystami byli mieszkańcy Tarnowskich Gór, bardzo otwarci ludzie. Traktowali nas normalnie, po ludzku, cała ekipa czuła się tam wspaniale.
Czego widzowie mogą spodziewać się po seansie „Diabła”?
Fani kina sensacyjnego znajdą tam sceny walk zrobione na najwyższym poziomie. Są wykonane z precyzją, widać, że wszyscy mieli za sobą szkolenie wojskowe i doradców rodem z GROM. Odnajdą się w nim też wielbiciele tematyki kryminalnej; mamy tutaj wciągającą zagadkę, która potem odkrywa kolejne warstwy. Najpierw myślisz, że zły to ten, potem że ktoś inny i jesteś cały czas wodzony za nos. Napięcie nie spada aż do finału
Rozmawiał Krzysztof Połaski.
Zobacz, jak prezentuje się Paulina Gałązka!
Paulina Gałązka gwiazdą filmu „Diabeł”. Opowiedziała nam o p...
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl