"POLOT" - RECENZJA
Szkoda, że "Polot" ląduje w kinach w tak trudnym czasie, bo wielu widzów może przez to ominąć ten tytuł, a mamy do czynienia z jedną z najciekawszych produkcji, jakie w tym roku zostały zaprezentowane na koszalińskim festiwalu debiutów Młodzi i Film. Tam też "Polot" nie miał szczęścia; konkurencja pod postacią "Supernovy" i "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" wzięła prawie wszystko.

Właściwie mnie to nie dziwi, bo "Polot" w reżyserii Michała Wnuka to projekt, jaki niezbyt często pojawia się na rynku. Z jednej strony mamy znane nazwiska w obsadzie, estetyczne zdjęcia i całkiem efektowny zwiastun, ewidentnie nastawiony pod wyświetlenia na YouTube, czyli kino komercyjne pełną gębą, a z drugiej przecież główny temat filmu jest maksymalnie niekomercyjny, bardziej nadający się do kina autorskiego, gdzie zapewne znaleźliby się amatorzy historii o konstruktorach sterowców. To połączenie komercji i kina autorskiego Wnukowi wychodzi dość zgrabnie i pokazuje, że jako reżyser potrafi żonglować gatunkowością, co dobrze wróży na przyszłość.
"Polot" zabiera widzów w nieznany świat młodych wynalazców, wizjonerów i ludzi, którzy dla własnych marzeń są gotowi poświęcić wiele. Karol (Maciej Musiałowski) od lat wspólnie z ziomkami, Donizym (Eryk Kulm) i Mariuszem (Tomasz Włosok), próbuje konstruować różne rzeczy. Panowie nie mają talentu Karola, aczkolwiek nadrabiają w innych dziedzinach. I to właśnie oni będą świadkami próby jego wkroczenia w świat dorosłości, gdzie żadne sentymenty nie będą już wchodziły w grę, a dawne wartości staną się tylko pustymi sloganami.
Michał Wnuk w "Polocie" chwyta kilka srok za ogon. Jednocześnie próbuje robić kino "specjalistyczne", sięga po uniwersalną historię o dorastaniu i przyjaźni wystawionej na próbę oraz - co najbardziej zbędne - dosypuje do całości szczyptę wątku miłosnego, który niestety prezentuje się najgorzej. Wygląda na dodany do opowieści niejako z obowiązku, bo jak to tak, chłop bez baby we filmie, no jak to tak można. Ma to jednak swoją zaletę, bo dzięki temu na wielkim ekranie możemy podziwiać Polę Błasik, która jest aktorką tego kalibru, że nawet ze scenariuszowo ograniczonej kreacji, wyciska tyle, ile tylko się da i daje prawdziwy popis aktorskich umiejętności.
Zresztą "Polot" aktorstwem stoi. Maciej Musiałowski, Tomasz Włosok i szczególnie Eryk Kulm sprawdzają się jako dość zróżnicowane trio przyjaciół o różnym spojrzeniu na życie, chociaż na ekranie najbardziej szarżuje Andrzej Konopka, który swoim bohaterem momentami balansuje na granicy śmieszności, lecz robi to iście po profesorku i w każdej swojej scenie jest bezbłędny.
"Polot" to dla mnie jedno z większych zaskoczeń konkursu pełnego metrażu festiwalu Młodzi i Film 2020, więc mam nadzieję, że film nie przepadnie w kinach, bo to produkcja, którą zwyczajnie dobrze się ogląda. Tylko tyle i aż tyle. Michał Wnuk dał nam zgrabną opowieść o wchodzeniu w dorosłość i walce o marzenia, która może nie jest scenariuszowo wolna od potknięć, ale z całości bije ogrom szczerości i naturalności. Wszystko na luzie, bez napinki. I to lubię.
Ocena: 7/10
Krzysztof Połaski
Recenzja została pierwotnie opublikowana 24 października 2020 roku.
"POLOT" W KINACH OD 23 PAŹDZIERNIKA. FILM SWOJĄ PREMIERĘ MIAŁ NA FESTIWALU MŁODZI I FILM 2020
