"PRZEDSZKOLANKA" - RECENZJA
Lisa Spinelli ma twarz Maggie Gyllenhaal. Ot, typowa czterdziestolatka, która złapała się na tym, że do tej pory nie zrealizowała dawnych marzeń, a pół życia było i minęło... Od wielu lat kobieta jest przedszkolanką, gdzie zajmuje się cudzymi dzieciakami, podczas gdy jej własne dzieci coraz bardziej oddalają się, pozbawiając ją autorytetu i sprawiając, że samoocena kobiety pikuje.

Lisa wręcz czuje się nikim, emocjonalnie sięga dna, jednak wciąż walczy. To nierówna walka z losem, gdzie dodatkowe zajęcia z literatury okazują się kolejnym pasmem porażek. Nokaut, pada na ring. Dobre chęci nie wystarczą, aby być literatem po prostu trzeba mieć talent. Lisa jest rzemieślniczką, ale kompletnie nie ma pomysłu na siebie. Nic więc dziwnego, że gdy dowiaduje się, iż jej pięcioletni uczeń sam z siebie tworzy wiersze, popada w paranoję, starając się na dziecko przerzucić własne marzenia. To może doprowadzić tylko do jednego - katastrofy.
"Przedszkolanka" jawi się jako nieoczywista opowieść o kryzysie współczesnej kobiety, która nawet nie zorientowała się, że rzeczywistość uczyniła z niej niewolnicę. To historia kobiety, która ma poczucie, że zmarnowała oraz przegrała życie. Gdy patrzy na własną rodzinę, to widzi bandę niewdzięcznych darmozjadów, którzy pozbawili ją marzeń. I po części jest to prawda, bo aby osiągnąć sukces, trzeba być egoistą. Lisa odsunęła siebie na boczny tor, poświęcając się bliskim.
Inną kwestią jest fakt, iż kobieta zwyczajnie nie ma talentu. Ma tego świadomość, ale to dobija ją jeszcze bardziej. To największa kara, jaka mogła ją spotkać. Maggie Gyllenhaal w roli kobiety na skraju załamania nerwowego jest bezbłędna. Jej bohaterka przechodzi metamorfozę; początkowo budzi litość, lecz w finale na jej widok raczej odczuwa się już przerażenie. Swoją drogą to dość ironiczne, że film opowiadający o braku pomysłów na własną twórczość jest... remakem izraelskiego filmu "Przedszkolanka" w reżyserii Nadava Lapida z 2014 roku. Niestety nie widziałem oryginału, więc nie mam punktu odniesienia, aby porównać te dwie realizacje.
"Przedszkolanka" frapuje. Nieoczywiste kino o pogoni za marzeniami, ale też o narodzinach frustracji. Łatwo przepoczwarzyć się z zadowolonego z życia marzyciela w opętanego szaleństwem desperata. Granica czasem jest bardzo cienka.
Ocena: 7/10
