"Rocky". Bajka o bokserskim Kopciuszku [RECENZJA]

12 czerwca 2018, 7:32

Film Johna G. Avildsena "Rocky" to dwie bajki o Kopciuszku w jej zamerykanizowanej wersji, w której nikomu nieznany pucybut niemal z dnia na dzień zyskuje wielką sławę.

NASZA OCENA: 8/10

Jedna historia na ekranie: Rocky Balboa (Sylvester Stallone), podrzędny bokser z Filadelfii, staje przed życiową szansą, jaką daje mu niespodziewane stoczenie walki o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej z dotychczasowym czempionem. Z drugiej strony: Sylvester Stallone, o którym przedtem nikt nie słyszał, dzięki własnemu scenariuszowi "Rocky’ego", a przede wszystkim odegraniu tej postaci w filmie, zdobył olbrzymią popularność. Koniec końców "Rocky" otrzymał trzy Oscary: za reżyserię, montaż i ten najważniejszy - dla najlepszego filmu roku.

Krytyka, abstrahując od Oscarów, mogła wytykać "Rocky’emu" populizm, ale musiała podzielić entuzjazm publiczności dla zręcznego opowiedzenia krzepiącej bajki przez Stallone i Avildsena, umożliwiający identyfikację z bohaterem i przeżycie podczas seansu wielkich emocji. Nie tylko zresztą sportowych. Obok pasjonujących starć na ringu mamy tu bowiem liryczny wątek Rocky’ego i nieśmiałej Adrian, którą rewelacyjnie gra Talia Shire.

Andrzej Bukowiecki

Dramat USA 1976, reż. John G. Avildsen