Woody Allen lubi pomniejszać swoje umiejętności. Naciskany przyznaje, że ma pewien szkopuł, gdy chodzi o widzów i krytyków jego filmów. Grzęznąc w sieci gagów czy przesłania, rzadko kiedy zauważają sam styl.
- Nie kręcimy tych kawałków na chybił trafił. Specjalnie pojechaliśmy na południe Francji i kręciliśmy tylko wczesnym rankiem lub od 5.30 do południa. Nigdy nie pracowaliśmy w ciągu dnia, bo "wygląd" filmu jest rzeczą niesłychanie ważną. Przykładaliśmy doń ogromna wagę. Chcieliśmy, aby miał bardzo piękny styl i by takie wrażenie odnosił sam widz - mówi Allen.
CZYTAJ TAKŻE:
WOODY ALLEN ZAPEWNIA, ŻE NIE MOLESTOWAŁ CÓRKI
WOODY ALLEN. "BLUE JASMINE", PLOTKI O SYNU I MOLESTOWANIU CÓRKI [ZDJĘCIA+WIDEO]
Niemniej "prawdziwą męczarnią" pozostaje zbieranie funduszy na jego filmy. I to mimo komercyjnego sukcesu ostatnich obrazów. - Gdy "O północy w Paryżu" zarobiło najwięcej ze wszystkich moich filmów, pies z kulawą nogą nie zgłosił się, by sfinansować mój kolejny projekt - narzeka Allen.
A co z gwiazdami, które walą drzwiami i oknami, byle tylko u niego zagrać? - *Gdy zadzwonię do Scarlett Johansson czy Emmy Stone, to jeśli są wolne i podoba im się scenariusz, zgadzają się grać za darmo - w nadziei, że nawet jeśli nie dostaną nominacji czy statuetki, obejrzą je widzowie. Opinia publiczna i branża będą nabierać przekonania, że są świetnymi aktorkami. Dla nich to inwestycja*.
Czytaj więcej wPOLSKA The Times
