NASZA OCENA: 7/10
To mógł być inny film. To powinien być inny film. Początkowo przymierzał się do jego wyreżyserowania Nicolas Winding Refn, a zagrać mieli Harrison Ford i Channing Tatum. Potem za reżyserię wziął się wymieniany w materiałach Paul Schrader, autor scenariusza do „Taksówkarza”. Niestety, producentom nie spodobał się nakręcony przez niego materiał – film został gruntownie przemontowany, zrobiono inny zwiastun, powstał inny plakat (o czym Schrader poinformował na swoim Facebooku)… Można się spodziewać, że oryginał był filmem dużo trudniejszym i ambitniejszym, być może nawet bardzo dobrym, wszak Schrader jest specjalistą od bohaterów przegranych, a takim właśnie jest Evan Lake.
Główny bohater był cenionym agentem CIA, ale postępująca choroba coraz bardziej uniemożliwia mu pracę. W końcu dostaje rozkaz przejścia na emeryturę… Przed odejściem, działając zgodnie z zaleceniami agencji lub bez nich, postanawia jednak jeszcze dopaść Muhammada Banira, swego wroga z dawnych lat. Trop zawiedzie go aż na Czarny Ląd…
„Zanim nadejdzie noc” jest co prawda opowieścią szpiegowską, dotyczącą walki z terroryzmem, ale niech nikt nie spodziewa się tutaj fajerwerków – to produkcja niezależna, kosztująca zaledwie 5 milionów dolarów, w której więcej uwagi poświęcono bohaterom niż pościgom czy strzelaninom. Nicolas Cage zagrał tutaj schorowanego mściciela, który trochę zagubił się w życiu i w pracy, a przede wszystkim w swej chęci zemsty – gdy rywale spotkają się oko w oko, trudno będzie stwierdzić, czy obaj nie żałują dawnego życia i w sumie marzą już tylko o godnej starości… Widać, że wiele scen z wartką akcją dodano tutaj sztucznie, na siłę, co nie przysłużyło się filmowi – mógł się sprawdzić jako dramat sensacyjny, jako akcyjny thriller wypada co najwyżej przeciętnie.
Beata Cielecka
"Zanim nadejdzie noc" w tv. Sprawdź datę emisji!
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
