"John Carter". Weteran wojny secesyjnej… w kosmosie! [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
"John Carter" (2012)media-press.tv
"John Carter" (2012)media-press.tv
Młody weteran wojny secesyjnej w tajemniczych okolicznościach przenosi się na obcą planetę i bierze udział w rozgrywającym się tam konflikcie.

NASZA OCENA: 6/10

John Carter wsławił się odwaga podczas wojny secesyjnej. Po jej zakończeniu nie może ułożyć sobie jednak życia. Upomina się o niego armia, Carter jednak odrzuca propozycję, za co spotyka go kilka niemiłych przygód z aresztem i ucieczką z niego na czele. Pewnego dnia, chroniąc się przed wrogami w jaskini, znajduje tajemniczy medalion. Po jego dotknięciu przenosi się na… obcą planetę! Tam także musi walczyć o życie i angażuje się w wojnę między tubylcami. Zadanie ułatwiają mu nadludzkie moce, które otrzymał przy przenosinach – ma niezwykłą siłę i zręczność, a odmienna od ziemskiej grawitacja zapewnia mu możliwość wykonywania kilkunastometrowych skoków.

John Carter nie jest bohaterem żadnego komiksu. To bohater serii 11 książek pisanych przez młodego Edgara Rice Burroughsa (tak, tego od przygód Tarzana). W tym konkretnym przypadku w scenariuszu wykorzystano dwie z nich: „Księżniczka Marsa” z 1912 roku i wydaną pośmiertnie w roku 1964 „John Carter Of Mars”. Inaczej wtedy pisano książki przygodowo-fantastyczne, inni byli bohaterowie, podział na dobro i zło był nad wyraz czytelny. I tak to wygląda w „Johnie Carterze”: to film – pomijając efekty – staroświecki, nieco odmienny od tego, co kręci się obecnie w Hollywood. W tym tkwi jednak jego siła: nieco naiwna, ale prosta fabuła, walka dobra ze złem, ratowanie pięknej księżniczki, superbohater, fantazyjne stwory – ogląda się to jak klasyczną baśń.

Oczywiście nie każdemu taki styl przypadnie do gustu (w USA film okazał się klapą, poza Stanami – sukcesem), ale spragnieni czystej rozrywki będą zadowoleni. Tym bardziej, że nieźle spisali się aktorzy, z umięśnionym Taylorem Kitschem i piękną Lynn Collins na czele (w obsadzie pojawił się też Willem Dafoe, Dominic West czy Samantha Morton), a także specjaliści od efektów specjalnych (budżet filmu zbliżał się do… 300 milionów dolarów!). „John Carter” miał być pierwszą częścią kinowej trylogii, na razie jednak nic nie słychać o realizacji kolejnych odcinków.

Beata Cielecka

"John Carter" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

ż
żulo
Film jest ok. Najciekawsze jest w nim to że mimo generalnie błahej i rozrywkowej akcji pojawia się w nim parę niepasujących elementów sci-fi „wyższego poziomu”. Ocena 6/10 jest za niska. A to dlatego że film ten nie pretenduje do niczego więcej niż w nim jest. A to zrobiono dobrze. Dlatego spokojnie zasługuje na 8/10. Profesjonalnie zrealizowana produkcja, która osiągnęła założone cele.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu "John Carter". Weteran wojny secesyjnej… w kosmosie! [RECENZJA]
f
fhfhfh
10
A
Ainar
Mnie się ten film osobiście bardzo podobał i otworzył mnie na nową serię książek, o których wcześniej nigdy nie słyszałem, ponieważ jest mało znana w Polsce. Treść powieści oczywiście znacząco się różni, ale uważam, że klimat został dość dobrze oddany, choć może nieco "ugrzeczniony" przez Disney-a. Choćby taki detal, że - jak w wielu historiach z tego gatunku i okresu - bohaterowie nie noszą na sobie prawie żadnych ubrań, często poisywani są jako w pełni nadzy poza kilkoma ozdobami.Na trylogię niestety nie ma co liczyć, ponieważ licencja wróciła do oryginalnyc własćicieli gdy wytwórnia nie zdecydowała się kontynuować produkcji. Niemniej twórcy wyrażają w wywiadach chęć nakręcenia kolejnej z przygód Jeddaka Nad Jeddakami, więc niewykluczone, że jeszcze kiedyś zobaczymy go na wielkim ekranie.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn