Od lekkich, 30-minutowych zabijaczy czasu, z banalną fabułą i średniej klasy aktorstwem do ogromnych wręcz historii, dopieszczonych fabularnie w każdym calu, które przy każdym odcinku przyciągają do telewizora dziesiątki milionów widzów, generując przy tym ogromne zyski. I taką właśnie historią jest ta opowiedziana w "Breaking Bad". Serial opowiada nam historię nauczyciela chemii w jednej ze szkół w Alberqueue, u którego zostaje zdiagnozowany rak płuc. Walter White (Bryan Cranston), bo tak nazywa się nasz bohater aby zabezpieczyć finansowo swoją rodzinę postanawia…produkować metamfetaminę ze swoim byłym uczniem Jessem Pinkmanem (Aaron Paul) . Brzmi zwariowanie? A co powiecie na to, że szwagier Waltera, Hank (Dean Norris) jest policjantem w wydziale antynarkotykowym? Brzmi świetnie, i tak faktycznie jest.
Każdy odcinek od pierwszej, do ostatniej, czyli 45 minuty wypełniony jest akcją, genialnymi dialogami, emocjami oraz czymś, co przykuwa nas do ekranu i nie pozwala wstać, póki nie obejrzymy odcinka do końca. Pod względem aktorstwa serial dorównuje hollywoodzkim produkcją, ba, większość z nich nawet przebija. Potwierdzeniem tych słów są nagrody za najlepszą rolę dla, uwaga, aż dla 4 różnych aktórów. Oprócz nagród za aktorstwo Breaking Bad uzyskało wiele nominacji, oraz nagrody za najlepszy serial, najlepszy montaż i jeszcze wiele innych. W ogólnym rozrachunku 50 nagród i 118 nominacji. Naprawdę imponujące liczby, które mówią same za siebie. Pod względem technicznym, dzieło Vince’a Gilligana to również absolutna czołówka. Świetne efekty, wybuchy, ujęcia, cudowna ścieżka dźwiękowa oraz błyskotliwe nawiązania do innych dzieł kinematografii. Wszystko to tutaj znajdziemy. Czy warto obejrzeć Breaking Bad? Oczywiście. Historia ta to bite 48 godzin świetnej rozrywki. Jest tylko jedna wada. Po obejrzeniu stworzy się u was ogromna luka, którą zostawi u was Breaking Bad. Mi jak dotąd nie udało się jej wypełnić.
Jakub Sołowiej
