MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Czarna Pantera" [RECENZJA]. Najlepszy film Marvela? Nie żartujmy

Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe Marvel / Disney
fot. materiały prasowe Marvel / Disney
Do kin trafiła właśnie „Czarna Pantera”, prawdopodobnie jeden z najbardziej oczekiwanych filmów Marvela ostatnich lat. Krytycy na całym świecie są zachwyceni, ale czy słusznie? Oceniamy „Czarną Panterę”.

Akcja „Czarnej Pantery” rozgrywa się bezpośrednio po wydarzeniach z filmu „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”. Król T'Chaka (John Kani) został zamordowany, więc nowym władcą Wakandy, państwa, które przed międzynarodowym forum udaje biedne i wyniszczone, zostaje T'Challa (Chadwick Boseman).

Nowy monarcha (parający się, poza rządzeniem oraz dyplomacją, byciem superbohaterem) spotka na swojej drodze wiele przeszkód, w tym groźnego przeciwnika, który będzie chciał odebrać mu koronę i spieniężyć surowiec, dzięki któremu Wakanda dysponuje najnowocześniejszą technologią. Proszę państwa, przygotujcie się na grzmoty, czas rozpocząć grę o tron!

Nie ukrywam, że już w „Wojnie bohaterów” miałem mały problem z T'Challą; o ile jeszcze na tle Avengersów wyróżniał się swoją odmiennością oraz powagą, tak w solowym filmie mamy do czynienia z postacią, która w zasadzie jest nijaka. Wachlarz jego wymuszonych żartów i silenie się na „fajność”, dość szybko zaczyna być nużące. Nie wiem, na ile jest to wina Chadwicka Bosemana, a na ile scenariusza, jednak przyczyn porażki upatrywałbym w skrypcie.

Scenariusz, który wspólnie napisali Joe Robert Cole i reżyser Ryan Coogler, jest najsłabszą cząstką „Czarnej Pantery”. Już pomijam wszelkie fabularne naciągnięcia i zgrzyty, ale już chyba dawno nie otrzymaliśmy filmu MCU złożonego z tak wielu klisz. Do tego w filmie w zasadzie… nic się nie dzieje. Mamy tutaj szereg scen, uporządkowanych według schematu rozmowa-mordobicie, rozmowa-mordobicie i tak aż do finału.

Doskonały materiał, jakim była wewnętrzna walka polityczna afrykańskiego państwa, został wręcz koncertowo zmarnowany, a całość sprowadzono do okładania się pięściami po ryjach, zamiast dopracować intrygę i uczynić z „Czarnej Pantery” mocny thriller. Ryan Coogler potraktował „Czarną Panterę” jak manifest polityczny i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że wszelkie polityczne nawiązania są aż tak krzykliwe, proste oraz banalne. Tutaj nie ma miejsca na sugestie, wszystko jest wykładane widzowi na tacy, aby wiedział jak ma myśleć, a film aż się napina od nagromadzenia pustych frazesów i deklaracji brzmiących równie łzawo jak życzenia pokoju na świecie w wykonaniu finalistek konkursów piękności.

Jedynym skarbem „Czarnej Pantery” jest Michael B. Jordan. Urodzony w 1987 roku aktor szarżuje oraz jest w swoim żywiole. Doskonale widać, jak bardzo bawi się tworząc postać Erika Killmongera. Na dobrą sprawę, to jedyny bohater w „Czarnej Panterze”, który jest jakiś oraz ma własny charakter. Paradoksalnie, chociaż jest czarnym charakterem, to właśnie jemu kibicowałem przez większość czasu ekranowego, bo niewątpliwie miał swoje racje i finalnie trudno zaszufladkować go jako jednoznacznie złego. No i ta stylówka!

Film wykłada się również na efektach specjalnych. Sceny walki nie robią większego wrażenia, ale oczy szczególnie bolą w sekwencjach pościgów samochodowych. Aż dziwne, że na to pozwolono. Na szczęście całość lepiej prezentuje się od strony scenografii oraz kostiumów. Szczególnie te ostatnie robią bardzo dobre wrażenie i tworzą klimat „Czarnej Pantery”.

„Czarna Pantera” najlepszym filmem Marvela ostatnich lat? Nie żartujmy, chociaż zdaję sobie sprawę, że to ważny obraz i być może w niektórych kręgach ma szansę na status kultowego oraz przełomowego. Szkoda tylko, że finalnie dostaliśmy miks „Króla Lwa”, jakiegoś dziwnego MMA oraz przemyśleń i sentencji subtelnych niczym ostatnie filmy Spike'a Lee. Do tego mnóstwo patosu i fabuła, która zbyt wiele do zaoferowania nie ma, poza publicystyką i chwytliwymi sloganami. Kendrick Lamar będzie płakał ze wzruszenia. Liczyłem na dużo więcej.

Ocena: 5/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"CZARNA PANTERA" JUŻ W KINACH

Recenzja została pierwotnie opublikowana 18 lutego 2018 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MARVELFAN
Braki może i są, ale przynajmniej jakaś odmiana od do zerzygania Avengersów .. Czarna Pantera - zagrana dobrze moim zdaniem , z resztą Boseman już wtedy walczył z nowotworem i zrobił i tak świetna robotę. M.B .Jordan , jeden z moich ulubionych antagonistów faktycznie reperuje film , ( nie ratuje ) . Może dało się zrobić więcej ale wyszło jak wyszło ..Ja tam daje 8 / 10 ..
R
Renia
Nudny nie bylam w stanie dotrwac do konca
C
Czarna owca
.,...przecież w tym filmie jak zrozumialem , czarny bohater chce pozabijać białych....? Film żenada... Przegadany....i zwyczajnie nuda....
E
Emil
Typowy Polski widz uminie wielu subtelnych, a nawet jawnych podtekstów i wiadomości tego filmu. Społeczeństwa i narody uwikłane w historię kolonizacji lub transatlantycki handel niewolnikami, który jest częścią fundamentalnej podstawy (świadomej lub podrzędnej) tożsamości osób dotkniętych, będą oglądać ten film z głębszego wymiaru serca i umysłu. Polska nie była krajem ludzi wplątanych w tę mroczną historię naszej "cywilizacji". Stąd te blizny przodków, czy to ofiara, czy sprawca, nie są w polskiej psychice W związku z tym, ten film przeniknie tylko do głębi wrażeń rozrywkowej i nie centymetr głębiej, o czym wyraźnie świadczy komentarz tego artykułu.
C
Czarna pantera
Zostawcie te wyniki do premiery Avengers wojna bez granic to będzie najlepszy film Marvela
F
Film dobry
Film dobry ale napewo najlepszy będzie film Avengers wojna bez granic
a
arkadin
Film oskarowy to to nie jest, ale... nie własnie, ale co? W pierwszej kolejności tego typu kino ma dostarczyć rozrywki a widz ma mieć frajdę z oglądania. W drugiej zaś (chociaż dla twórców a przede wszystkim producentów w pierwszej) co silnie związane jest ze wspomnianą kolejnością pierwszą, zarabiać czy tam jak kto woli zarobić, ile się da. Tak więc, film mi rozrywki dostarczył, miałem frajdę oglądając go no i moje parę groszy do skarbonki Czarnej Pantery wpadło. A że scenariusz nie taki, aktorzy nie wyraźni (chociaż jak na moje bardzo wyraźni, zwłaszcza jak byli ubrani na czarno - nie dało się ich nie zauważyć ;) ) trudno, o kto lubi. NIe wiem czy najlepszy film Marvela ale jak dla mnie czołóweczka, a tu jak wiadomo, decydują detale. NA pewno nieco inny jest ten film...bo, chociażby dlatego, że tak nie męczy wielkomiejskim zgiełkiem albo nieograniczonym kosmosem. A swoją drogą, może by tak postarać się o azyl w Wakandzie...
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn