"DŻENTELMENI" - RECENZJA
Jeszcze kilka lat temu Guy Ritchie nie bez kozery był nazywany królem komedii gangsterskiej. Cóż zrobić, z niektórymi rzeczami po prostu trzeba się pogodzić, jak np. z tym, że urodzony w 1968 roku twórca w komediowym spojrzeniu na gangsterskę bryluje niczym wujek Rysiek w pijackim tańcu oraz wężyku na ślubie swojego chrześniaka Sebastiana. No nic się na to nie poradzi, trzeba brać rzeczywistość taką jaką jest.

Widać, że Guy Ritchie zrozumiał to doskonale, bo "Dżentelmeni" wyglądają niczym swoista składanka "the best of" Anglika, ale nie ma w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie, bo w tej pozornej wtórności jest spora dawka świeżości. Zdaję sobie sprawę, jak absurdalnie to może brzmieć, ale Ritchie bawiąc się wciąż tymi samymi klockami, ciągle jest w stanie zaskakiwać widzów nowymi budowlami fabularnymi. Uf, ciężka metafora za mną.
"Dżentelmeni" to przede wszystkim wspaniała zabawa narracją oraz opowiadaną historią, gdzie do końca nie wiemy, czy oglądane wydarzenia są jedynie wymysłem wyobraźni ekscentrycznego detektywa (świetny Hugh Grant) czy rzeczywiście mamy do czynienia z P O T Ę Ż N Ą intrygą. Właściwie każda interpretacja jest słuszna, bo autor "Przekrętu" zostawia tutaj wiele otwartych furtek oraz pól do interpretacji. I ileż tutaj mrugnięć okiem oraz gorzkiego spojrzenia na filmowy biznes!
Seans "Dżentelmenów" to jedna wielka zabawa. Akcja biegnie do przodu niczym Usain Bolt w swoich najlepszych czasach i trzeba naprawdę uważnie śledzić fabułę, aby niczego nie przeoczyć. Mieszają się tutaj przeróżne stylistyki; typowy akcyjniak miksuje się z raperskim teledyskiem, a intrygujący kryminał z historią miłosną, aby na koniec dorzucić też dosadną porcję komedii. I wszystko się zgadza, ze szczególnym uwzględnieniem Colina Farrella, który w dresie wybawienie niesie.
"Dżentelmeni" to kawał rozrywki na wysokim poziomie. Kino, które daje akcję oraz satysfakcję, a także zapewnia olbrzymiego banana na twarzy. Angielskim chłopakom ewidentnie nie brakuje luzu. Prosto, elegancko, skutecznie.
Ocena: 7/10
