"Gra o tron" sezon 7. odcinek 7. Finał na miarę serialu wszech czasów? Nie tym razem! [KOMENTARZ]

Redakcja Telemagazyn
7. sezon "Gry o tron" dobiegł końca. Za nami finałowy, 7. odcinek serialu HBO, w którym sporo się działo, ale czy był to finał na miarę serialu wszech czasów? Jak oceniamy ostatni odcinek 7. sezonu serialu "Gra o tron"?

7 sezon "Gry o tron" to przede wszystkim zawrotne tempo narracji, które okazało się pierwszym gwoździem do trumny serialu HBO. Twórcy zerwali więc z dotychczasową formułą, zlekceważyli pojęcie czasu i odległości, przyzwolili na interakcje rodem z pospolitego hollywoodzkiego romansidła (Jon-Daenerys), ale i zmarnowali potencjał kilku ciekawych bohaterów na rzecz, no właśnie czego? Efektownego zakończenia serialu? Finałowy odcinek 7. sezonu był więc szansą na ponowne wkupienie się w łaski wiernych fanów i scenariuszowe dopasowanie do poprzednich sześciu finałów "Gry o tron". Czy twórcom udała się ta sztuka i wrócili odcinkiem "Wilk i Smok" na właściwe tory?

Finały "Gry o tron" mają tendencję — z pewnymi wyjątkami — do bycia swoistą pauzą, oddzielającą widzów od wydarzeń z poprzedniego odcinka. Tak było choćby z finałem 1. sezonu, który poprzedzał odcinek śmierci Neda Starka, czy w przypadku 3. sezonu (po Krwawych Godach). To dla widzów i bohaterów moment oddechu, szansa na podliczenie strat i podsumowania nowej rzeczywistości. Ostatnia wizyta w Westeros w tym roku przypomina — w pewien sposób — finał 6. sezonu, który namieszał nawet bardziej niż przedostatni epizod. Niestety dzisiejszy odcinek zrobił to w dość przewidywalnych punktach.

Spotkanie na szczycie

W finale 7. sezonu "Gry o tron" zadebiutowała nowa lokacja – Dragonpit, w której doszło do spotkania najważniejszych bohaterów serialu HBO. Pertraktacje z udziałem Cersei, Tyriona, Jona i Daenerys wypadły jednak dość blado, bo oprócz sekwencji z rozpędzonym w stronę Cersei umarlakiem nie wydarzyło się nic, co byłoby godne zapamiętania. Aż dziw, że w ruinach legendarnego miejsca nie zmieściło się nic więcej prócz kilku, nieznaczących rozmów. Wątek w Królewskiej Przystani nabiera rumieńców nieco później, kiedy dochodzi do spotkania sam na sam Tyriona z siostrą. Napięcie między nimi jest dość oczywiste, ale twórcy nie omieszkali jeszcze przypomnieć widzom, dlaczego rodzeństwo pała do siebie taką nienawiścią. Jest więc dużo rzygania Cersei o zamordowanym ojcu i dzieciach, padają też obietnice, które jak nie trudno się domyślić, pozostaną bez pokrycia. Spotkanie na szczycie to najbardziej przegadana sekwencja w 7. sezonie "Gry o tron", którą twórcy udowadniają jedynie, że bez książkowego pierwowzoru nie są w stanie wykrzesać z tych bohaterów czegoś więcej.

Koniec Littlefingera

Długo czekaliśmy na rozwój akcji w Winterfell, no ale w końcu się doczekaliśmy. Czy jest jednak ktoś, kogo śmierć Littlefingera zaskoczyła? Czy wątek na Północy od momentu pojawienia się w rodzinnych stronach Aryi, nie zmierzał z wolna właśnie w tym kierunku? Siostry górą można by rzec po finale 7. sezonu serialu "Gra o tron", choć właściwie to rodzeństwo, bo nie da się ukryć, że bez wszechwiedzącego Brana, Starkówny nie poradziłyby sobie z przebiegłym lordem. Sekwencja podstępnego procesu Beilisha jest dla mnie satysfakcjonująca, ta kanalia i tak nie zasłużyła na nic więcej.

Zagrajmy to jeszcze raz

O prawdziwym pochodzeniu Jona Snowa w "Grze o tron" już się nasłuchaliśmy, ale dowodów na jego targaryeńskość nigdy za wiele. Twórcy nie omieszkali kolejny raz potwierdzić słuszność fanowskiej teorii, dzięki czemu zobaczyliśmy króciutki fragment retrospekcji ukazującej moment zaślubin Rhaegara z Lyanną. Rozmowa Tarly'ego z Branem wypada jednak dość zabawnie, czekam na kompilację -ouu w wykonaniu Sama. Istotnym elementem tego wątku jest jednak zaprzeczenie teorii, według której prawdziwe imię Jona powinno brzmieć Jaehaerys. Jak się jednak okazało, syn Lyanny Stark i Rhaegara Targaryena nazywa się tak naprawdę Aegon i nigdy nie był bękartem. Jest dziedzicem Żelaznego Tronu. Warto zwrócić uwagę, że pochodzenie Jona to chyba jedyny wątek, w którym twórcy unikają skrótowości. Naprawdę doceniam konsekwencję, ale budowanie napięcia wokół tematu, który od poprzedniego sezonu można uznać za coś oczywistego, jest dla mnie czymś niedorzecznym. A to wszystko kosztem kilku innych wątków, które na rzecz przedłużenia #hype na prawdziwe pochodzenie Jona, wypatroszono z emocji i logiki.

Jak już jesteśmy przy Jonie, to tylko ten słynny hasztag #epicboatsexscene stracił na znaczeniu. Mina Tyriona tylko to potwierdza. Czyżby karzeł planował zdradzić Matkę Smoków? Jest jednak nadzieja, że w 8. sezonie zobaczymy "Grę o tron" z prawdziwego zdarzenia.

Finałowy epizod 7. sezonu to także wydarzenia na Murze, który ostatecznie upadł, a Biali Wędrowcy przeszli na drugą stronę. Pod względem rozmachu i efektowności wątek ten wypadł naprawdę satysfakcjonująco. Scenom tym nie można odmówić klimatu, są chyba najmocniejszym punktem finału 7. sezonu "Gry o tron", ale też potwierdzają coś, o czym mówiło się już od dawna, dlatego efekt wow odnosi się bardziej do poziomu realizatorskiego tej sekwencji aniżeli samego upadku Muru. Mam jednak drobny problem ze smokiem ziejący... niebieskim ogniem. Czy nie powinien on mrozić swym oddechem?

Finał 7. sezonu serialu "Gra o tron" niby trzymał w napięciu, jednak pozostawił po sobie pewne rozczarowanie. Szybkie tempo byłoby akceptowalne, gdyby nie to, że zaburzono nim rytm wcześniejszych sezonów. Fabuła, jeśli już ruszała naprzód, to w dość przewidywalnych punktach. Gdyby nie słabe otwarcie odcinka, naprawdę można byłoby zaliczyć ten epizod do udanych, a tak rekordowy czas antenowy nie został moim zdaniem rozsądnie rozdysponowany. Trudno więc nazwać mi 7. odcinek finałem na miarę serialu wszech czasów. Mam jednak ogromną nadzieję, że ostatni, 8. sezon "Gry o tron" zmyje niechlubną sławę, jaką pozostawi po sobie 7. sezon, a scenarzyści będą potrafili nas jeszcze czymś zaskoczyć.

Adriana Słowik

Tomasz Knapik czyta "Grę o tron":

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
M.N
Według mnie ten odcinek był czymś niesamowitym, więc nie wiedzę powodów by narzekać
k
kolejny gimbus
Zgadzam się z recenzjentkom. Ksionżka była lepsiejsza
G
Gość
Ale bzdety, kto tu pisze? Gimbusy? Same smutne gimby
w
wierny widz
Tak dennego zakończenia a w zasadzie przerwania serialu już dawno nie widziałem. Zakończenie godne "KLANU" a nie serialu opartego na tak świetnej książce. Odnoszę wrażenie że im taśmy filmowej brakło bo to zakończenie to dno i 5 m mułu.
B
Bolek
Madzixx inteligencja nie grzeszysz bo to recenzja odcinka a nie książki, serial od 6 sezonu nie opiera sie na ksiazkach wiec z czym ty to porownujesz to ja nie wiem.
M
Madzixx
Wedlug mnie fatalna recenzja odcinka. Polowa epizodow z odcina byla ,,satysfakcjonujaca", polowa nie. Widac, ze autor nie czytal książki...
C
Czarownica
Zapomniałam napomknąć ze ciąża Danny może mieć szanse na rozwiązanie bo upadły mur za sprawa smoka był tylko w wizji Brana wiec prawdziwe wydarzenie może mieć miejsce nie w danej chwili tylko w pewnym oddaleniu. Przecież musza zdążyć uciec z Winerfall Sansa, Arya i Bran. BTW największa bzdura sezonu 7 było zestrzelenie przez nocnego króla nie tego smoka- naprawdę jest tak głupi ze celował do lecącego smoka czyli celu ruchomego zamiast do tego który siedział i miał wrogów na pokładzie? Przecież większe korzyści były z zabicia smoka który czekał na Jona. Cel stały, bliższy i z wrogami do zabicia to mnie trochę wkurzyło. Przecież gdyby zaczął ładować żeby och zabrać smok drugi a potem trzeci to mieliby trzy nieumarłego smoki. Chyba nie trzeba być świetnym strategiem żeby przeanalizować ta korzyść w mgnieniu oka.
C
Czarownica
Mam swoją teorie dot. związku Jona i Danny. Cały czas jest podkreślane ze Targeryenowie łączyli się w kazirodczych związkach dla czystości krwi i tylko oni mieli smoki. Jeżeli Danny z Khalem urodziła potwora pół człowieka pół smoka to w związku ze Snowem urodzi smoka, tym bardziej ze już zostały podważone przez Snowa jej słowa ze nie może mieć dzieci. Tem smok może urodzić się bardzo szybko bo jej 1 ciąża trwała tylko 6 m-cy ten smok może być wyjątkowy i moc zniszczyć nieumarłego smoka i króla nocy
d
do rafa
Jeszcze do ubiegłego sezonu w każdej bibliotece był taki mega spoiler pt. "Pieśń lodu i ognia". Kto miał ochotę, to brał i czytał. I wiedział wszystko, a mimo to siadał w poniedziałek i z otwartą gębą oglądał serial. Więc o jakich spoilerach teraz mówisz i teoriach? Większość z nich jest zbyt ambitna i skomplikowana, żeby twórcy 7. sezonu potrafili je pokazać na ekranie.
r
raf
Ciekawe czy oceniłbyś tak negatywnie ten sezon gdyby nie miliony spoilerów, teorii fanowskich i dociekania dalszych wydarzeń nie pomijając tego że rok temu "wyciekła" fabuła całego sezonu. ;)
J
Janek niezły kochanek
Poza tym barwa płomienia mogłaby wręcz wskazywać na wyższą jego temperaturę
a
arthus
Nie, nie powinien mrozić swym oddechem. Widać, że autor nie przeczytał książek, gdyż mrożące oddechem lodowe smoki to całkowicie inny, żywy gatunek. To nie umarłe truchła ognistych smoków.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn